Zgodnie z nowymi wymogami lekarze, pielęgniarki i inni pracownicy medyczni mający do czynienia z zarażonym mają przechodzić specjalistyczne szkolenie poświęcone właściwemu zakładaniu i zdejmowaniu ochronnego stroju. Nadzór nad przestrzeganiem tych procedur ma sprawować wyznaczona do tego osoba. Odtąd w skład stroju ochronnego wchodzić będzie dodatkowo kombinezon oraz kaptur jednorazowego użytku. Strój ma zasłaniać całą skórę. Dotychczasowe standardy dla pracowników medycznych, oparte na procedurach Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), nakazywały noszenie masek, ale dopuszczały, by odsłonięta była część skóry. Ebola to wirus szerzący się poprzez bezpośredni kontakt z krwią lub innymi płynami ustrojowymi zarażonych ludzi i zwierząt; nie roznosi się drogą kropelkową. Chory zaraża, gdy występują już u niego objawy choroby. Nowe zasady bezpieczeństwa mają zapobiec kolejnym zarażeniom w USA. Dotychczas w kraju odnotowano trzy przypadki - chorego mężczyznę z Liberii oraz dwóch pielęgniarek, które się nim zajmowały. Liberyjczyk zmarł 8 października; kobiety przechodzą leczenie. Wcześniej w poniedziałek poinformowano, że 43 osoby, które miały kontakt z chorym Liberyjczykiem i zostały objęte kwarantanną, nie zaraziły się wirusem. Wywoływaną wirusem gorączka krwotoczna eboli zabiła dotychczas ponad 4,5 tys. osób w trzech krajach Afryki Zachodniej - Sierra Leone, Liberii i Gwinei. W USA, zwłaszcza wśród republikańskiej opozycji, rośnie krytyka dotychczasowych działań administracji oraz CDC w celu powstrzymania wirusa eboli w Dallas, gdzie zdiagnozowano pierwsze dwa przypadki zarażenia się tą chorobą. Kwestionując zdolności władz do powstrzymania wirusa, coraz więcej Republikanów apeluje o wprowadzenie zakazu lotów do USA z dotkniętych epidemią krajów Zachodniej Afryki, jednak administracja na razie odmawia, tłumacząc, że byłoby to nieskuteczne.