Liczący 10 osób zespół Bakera i Hamiltona radzi stopniowe wycofanie wojsk amerykańskich z Iraku, chociaż bez podania wiążących terminów ich ewakuacji, uzależnienie dalszego poparcia dla obecnego rządu irackiego od tego, czy poradzi sobie z ekstremistami i osiągnie zgodę narodową, oraz rozpoczęcie rozmów z Iranem i Syrią - sąsiadami Iraku, którzy mogą wpłynąć na uspokojenie tam sytuacji. W sumie raport kładzie nacisk na rozwiązania polityczne, podkreślając, że nie ma praktycznie sposobów militarnego zwycięstwa w Iraku. Prezydent nie zajął jeszcze stanowiska w sprawie zaleceń komisji, ale dał do zrozumienia, że wcale nie musi ich posłuchać. Pierwsze komentarze są mieszane - republikańska prawica ostro krytykuje raport. Zalecenia Grupy Studyjnej znane były już wcześniej z przecieków, ale w środę przekazała ona oficjalnie prezydentowi Bushowi swój szczegółowy raport, wydany w formie książki. Baker i Hamilton wystąpili też na konferencji prasowej wraz z pozostałymi członkami zespołu, emerytowanymi politykami z obu partii. Podkreślili, że swoje zalecenia opracowali jednomyślnie. Na konferencji Hamilton powiedział, że Grupa Studyjna zgadza się z celami przyświecającymi także administracji prezydenta Busha w Iraku, tzn. z tym, że należy tam pozostawić rząd, który "jest w stanie sam rządzić, sam bronić się i przetrwać". Zaznaczył jednak, że w obliczu stale zaostrzającej się sytuacji w tym kraju, trzeba zmienić dotychczasowy kurs i działać szybko, aby nie dopuścić do dalszego pogorszenia. Baker powiedział, że "nie ma magicznej formuły" na rozwiązanie problemu Iraku, ani gwarancji, że zalecenia Grupy Studyjnej przyniosą powodzenie. Jego zdaniem jednak "szanse odniesienia sukcesu się zwiększą, jeżeli zalecenia te wcieli się w życie". W raporcie radzi się stopniowe wycofywanie wojsk z Iraku, tak aby do pierwszego kwartału 2008 r. "nie pozostały tam już żadne brygady bojowe". Do tego czasu należy wcielić niektóre oddziały amerykańskie do sił irackich, gdzie zajmowałyby się głównie szkoleniem Irakijczyków, a także pozostawić oddziały do zadań specjalnych, głównie antyterrorystycznych. Poparcie dla obecnego irackiego rządu premiera Nuriego al- Malikiego - zdaniem komisji - trzeba uzależnić od postępów, jakie poczyni on na drodze do pojednania narodowego między szyitami a sunnitami. Rząd musi sobie poradzić zwłaszcza z szyicką milicją, odpowiedzialną za większość aktów przemocy. Największy nacisk komisja Bakera i Hamiltona położyła jednak na - jak to określono - "rozpoczęcie nowej dyplomatycznej ofensywy w celu zbudowania międzynarodowego consensusu na rzecz stabilizacji w Iraku i całym regionie (szeroko rozumianego Bliskiego Wschodu)". Wystąpienie Bakera na konferencji w środę niemal w całości poświęcone było właśnie dyplomacji mającej "umiędzynarodowić" kwestię Iraku. Kluczowe ma tutaj być rozpoczęcie rozmów z Syrią i Iranem, sąsiadami Iraku. Syrię należy nakłonić do lepszego uszczelnienia granicy z Irakiem, przez którą przenikają terroryści islamscy i zwolennicy obalonego reżimu Saddama Husajna, natomiast od Iranu oczekuje się, że zaprzestanie popierania radykałów szyickich, obecnie wspomaganych bronią i funduszami z Teheranu. Baker, zapytany na konferencji o realność i użyteczność dialogu z Syrią i Iranem, zapewnił, że Grupa Studyjna nie radzi bynajmniej, aby obu tym krajom oferować w zamian jakieś trudne do przyjęcia dla USA korzyści. - Wiem, że będziemy za tę propozycję krytykowani. Ale sugestie, że proponujemy, aby w zamian za rozmowy obiecać na przykład Syrii wstrzymanie śledztwa w sprawie zabójstwa (byłego premiera Libanu Rafika) Haririego, są po prostu śmieszne - oświadczył. W raporcie - jak powiedział Baker - komisja zdecydowanie odrzuca inne proponowane rozwiązania problemu irackiego, jak zwiększenie liczby wojsk amerykańskich w Iraku, natychmiastowe ich wycofanie - jak to proponuje wielu Demokratów - a także podział Iraku na trzy części według kryteriów etniczno-religijnych. Baker ostrzegł, że szybkie wycofanie wojsk doprowadzi nieuchronnie do "regionalnej wojny".