Cain wciąż prowadzi w sondażach. Według najnowszej ankiety telewizji Fox News, na Caina chce głosować 25 procent wyborców GOP, a na byłego gubernatora Massachusetts Mitta Romneya, który uchodzi za zdecydowanego faworyta wyścigu do nominacji, 21 procent. Według innego sondażu, w stanie Iowa, gdzie 3 stycznia odbęda się pierwsze prawybory, Cain prowadzi różnicą 1 pkt procentowego przed Romneyem. O trzecie miejsce rywalizują ostatnio: były kongresman Ron Paul, lider libertarianów i idol Tea Party, oraz były przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich. Cain odnosił sukcesy w biznesie - jest byłym szefem koncernu Godfather's Pizza - ale nie ma żadnego doświadczenia politycznego i nigdy nie pełnił żadnych wybieralnych urzędów. W wywiadach telewizyjnych ujawnił luki w znajomości historii USA i spraw międzynarodowych. Opublikował ostatnio przedwyborczy spot telewizyjny, pod koniec którego szef jego kampanii Mark Block zaciąga się papierosem, puszczając kłęby dymu. Ogłoszenie wywołało protesty oburzonych działaczy walki z paleniem i dowcipy satyryków w telewizji. Kandydat, zapytany o spot w niedzielę, odpowiedział, że pokazanie palącego Blocka to przypadek - sam jest przeciwnikiem papierosów i odradza je młodym ludziom. Epizod był tylko jedną z serii gaf Caina - wcześniej powiedział, że na granicy USA z Meksykiem zbudowałby ogrodzenie z drutem kolczastym podłączonym do prądu. Później tłumaczył, że był to żart. Jako główny punkt swego programu Cain głosi plan "9-9-9", czyli radykalną zmianę systemu podatkowego: obniżenie podatków od dochodów do 9 procent od korporacji i osób indywidualnych oraz nowy, 9-procentowy podatek od sprzedaży. Byłyby to - jak zauważyli komentatorzy - system regresywny, uderzający w biedniejszych Amerykanów i faworyzujący bogaczy. Nikt nie widzi też szans, by uchwalił go Kongres. Na wiecach Cain mówi, że zaletą jego planu jest prostota. "Trzeba zaproponować Amerykanom coś, co zrozumieją" - powiedział w jednym z wywiadów. Obecny system krytykuje się jako zbyt skomplikowany i przeładowany ulgami i upustami podatkowymi. Ekonomiści jednak uznali plan Caina za pozorne tylko ulepszenie. Mimo to wyborcy republikańscy - jak wynika z sondaży i reakcji na jego wystąpienia publiczne - uwielbiają Caina. Podoba im się, że w odróżnieniu od innych kandydatów mówi jasno, odpowiada na pytania wprost, nie lawiruje i trudno mu wytknąć, że zmieniał poglądy. Cain prowadził w przeszłości program radiowy, gdzie wyszlifował umiejętności komunikacyjne. Ludziom podoba się jego bezpośredni styl wypowiedzi i fakt, że nie jest i nigdy nie był politykiem. Jego popularność - uważają komentatorzy - to wyraz rosnącej niechęci do zawodowych polityków, zwłaszcza działających w Waszyngtonie. Wiąże się to z negatywną oceną impasu w Kongresie, gdzie od wielu miesięcy obie partie nie mogą się porozumieć w sprawie redukcji deficytu i długu publicznego. Zdaniem ekspertów, poparcie dla Caina to także sygnał od wyborców, że wciąż nie są zadowoleni z Romneya jako potencjalnego kandydata GOP na prezydenta i rozglądają się za alternatywą. Były gubernator słynie z licznych wolt niemal we wszystkich istotnych w kampanii sprawach: aborcji, praw gejów, ocieplania się klimatu, praw związków zawodowych i polityki imigracyjnej. W odczuciu wyborców nie ma żadnych poglądów i zmienia opinie w zależności od koniunktury. Szczególnie nieufnie odnoszą się do Romneya konserwatyści i ich radykalna awangarda w postaci Tea Party. Mimo to cały niemal republikański establishment popiera go i odmawia poparcia Cainowi. Przywódcy GOP mawiają, że były szef Godfather's Pizza w rzeczywistości wcale nie chce być prezydentem i rywalizuje o nominację tylko po to, "aby mieć dobrą zabawę", albo wypromować swoje nazwisko dla przyszłej kariery w mediach.