Jednak według burmistrza Waszyngtonu, Anthony Williamsa najbardziej niepokojący jest przypadek jednego z pracowników Departamentu Stanu: "Mamy podejrzenie, że jeden z pracowników Departamentu Stanu, a konkretnie pracownik sortowni pocztowej w Sterling zachorował na wąglika. Ta sortownia już wcześniej była na liście obiektów do przeprowadzenia testów i ewentualnego odkażenia". Dlaczego akurat ten przypadek jest uważany za aż tak istotny - bo to przypadek pracownika poczty, który nigdy nie był w skażonej sortowni Brentwood, a tylko pracował przy przesłanych stamtąd listach i przesyłkach. Ten przypadek daje się wytłumaczyć tylko na dwa sposoby - albo w obiegu jest więcej skażonych przesyłek, albo do zarażenia wystarczy już tylko list, który zetknął się z zarodnikami bakterii wąglika pochodzącymi na przykład z listu do Senatu. A to już naprawdę bardzo poważny problem. Posłuchaj relacji waszyngtońskiego korespondenta RMF, Grzegorza Jasińskiego: Ślady wąglika w budynku CIA Ślady wąglika odkryto też w budynku CIA w Langley w Wirginii. Bakterie odkryto w budynku, w którym sortowana jest przychodząca poczta. Stężenie bakterii było - jak poinformowano - "nieistotne z punktu widzenia medycznego". Mimo to budynek zamknięto na czas przeprowadzenia szczegółowych testów i odkażania. Choć wśród pracowników CIA nie wykryto przypadków zarażenia wąglikiem, to wszystkim zajmującym się sortowaniem poczty podawane są antybiotyki. Podobnie jak wiele innych instytucji CIA otrzymuje pocztę za pośrednictwem sortowni Brentwood w Waszyngtonie, której dwóch pracowników zmarło na płucną odmianę wąglika, a kilku innych przebywa w szpitalach. Poprzez skażoną pocztę wąglik zaatakował już trzynaście osób w USA. Trzy z nich zmarły.