Rzecznik Białego Domu, Robert Gibbs, powiedział, że w sprawie Iranu "niczego by nie wykluczał". Jak podkreślił, odrzucanie przez Iran każdej próby rozwiązania na drodze dyplomatycznej, podejmowanej przez administrację prezydenta USA Baracka Obamy, jest dowodem na to, że irański program atomowy "nie jest taki, jak przedstawiają go Irańczycy, próbując przekonać do niego innych". Zachód podejrzewa, że pod pozorem cywilnego programu wzbogacania uranu Teheran dąży do wyprodukowania materiału pozwalającego mu na zbudowanie bomby jądrowej. W zeszłym tygodniu Iran zaczął pozyskiwać wysoko wzbogacony uran. Teheran uzasadnił swój krok trudnymi do zaakceptowania warunkami postawionymi mu przez światowe mocarstwa w sprawie wymiany uranu na paliwo nuklearne. Zgodnie z propozycją MAEA Iran miałby przekazywać dwie trzecie swoich zasobów nisko wzbogaconego uranu za granicę, gdzie zostałyby przetworzone, by mogły być wykorzystane w reaktorach produkujących izotopy do celów medycznych. Stany Zjednoczone przewodzą staraniom o nałożenie przez Radę Bezpieczeństwa ONZ na Iran czwartego już pakietu sankcji za uniemożliwianie międzynarodowej inspekcji jego potencjału nuklearnego. W poniedziałek podczas spotkania ze studentami w Katarze szefowa amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton zaprzeczyła, by jej kraj planował zaatakowanie Iranu. Zaznaczyła jednocześnie, że Waszyngton chce dialogu z Teheranem, ale nie może "stać bezczynnie z boku" w sytuacji, gdy Iran jest podejrzany o budowanie broni jądrowej.