- Żyją i mają się dobrze - oświadczył w niedzielę szeryf Steve Whitemore z miejscowej policji. 13 członków sekty - pięć dorosłych osób i ośmioro dzieci - przepadło bez śladu w sobotę. Grupa pozostawiła list, w którym napisała, że "wkrótce pójdą do nieba i tam spotkają swych zmarłych krewnych i Jezusa". Policja była przekonana, że członkowie sekty chcą popełnić samobójstwo i rozpoczęła zakrojone na szeroką skalę poszukiwania, w których setki policjantów wspierały z powietrza śmigłowce. Wszystkich niedoszłych samobójców znaleziono w jednym z parków Los Angeles - całych i zdrowych.