Kariera Hectora Cabrery Fuentesa miała nieoczekiwany przebieg. Do roku 2019 r. Cabrera uzyskał doktoraty z mikrobiologii molekularnej na uczelni w rosyjskim Kazaniu oraz kardiologii molekularnej na Uniwersytecie w Giessen w Niemczech. Był prekursorem badań nad leczeniem skutków oparzeń, angażował się też w projekty dotyczące leczenia miażdżycy. Dodatkowo stworzył program pomocowy w rodzinnej Oaxace, który umożliwiał młodym Meksykanom rozpoczęcie studiów za granicą. Instytut Meksykanów za Granicą (Instituto de los Mexicanos en el Exterior) wymieniał go jako jednego ze swoich najważniejszych przedstawicieli ze świata nauki. Opinia publiczna nie wiedziała, że Fuentes prowadził podwójne życie. Miał żony na dwóch kontynentach - jedną w Meksyku, drugą - Rosjankę mieszkającą z nim w Niemczech. W 2019 r. Rosjanka i jej dwie córki wyjechały z Niemiec, by "załatwić formalności" w kraju pochodzenia. Niedługo potem okazało się, że nie mogą wyjechać z Rosji przez problem z wizami. Według amerykańskich śledczych z Fuentesem skontaktował się wówczas rosyjski urzędnik, który przedstawił mu rozwiązanie sytuacji - naukowiec miał zlokalizować informatora w USA, który przekazywał Amerykanom tajne dane o rosyjskim rządzie. W zmian jego rodzina mogłaby wrócić do Niemiec. Podczas procesu Fuentes przyznał, że prawdopodobnie został zwerbowany przez agenta Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Zatrzymanie naukowca. "Największy błąd w moim życiu" W lutym 2020 r. Fuentes przyleciał do Miami wraz z partnerką z Meksyku. Wspólnie udało im się zlokalizować pojazd, którym poruszał się informator. Zgodnie z wytycznymi zrobili zdjęcia tablicy rejestracyjnej oraz zapisali jego trasę. Zobacz też: "The Sun": Na lotnisku Gatwick zatrzymano rosyjskiego szpiega Naukowiec nie wiedział jednak, że jest obserwowany przez amerykańskie służby. 16 lutego został zatrzymany na lotnisku w Miami, gdy wraz z żoną wracał do Mexico City. Śledczy znaleźli na jego telefonie obciążające materiały. Moment, w którym śledzą samochód informatora nagrały z kolei kamery miejskiego monitoringu. Podczas przesłuchania Fuentes przyznał się do szpiegowania na rzecz Rosji. Podczas procesu 37-letni dziś naukowiec zapewniał, że pomoc rosyjskim służbom była "największym błędem w jego życiu". Groziło mu do 10 lat więzienia, ale dzięki przyznaniu się do winy i ugodzie z prokuratorem wyrok zmniejszono do czterech lat pozbawienia wolności. Wyrok zapadł w ostatni wtorek.