7 wydalonych dyplomatów pracowało dotychczas w misji kubańskiej przy ONZ w Nowym Jorku, a 7 w sekcji interesów kubańskich z siedzibą w szwajcarskiej ambasadzie w Waszyngtonie. Obie placówki zostały powiadomione, że ich pracownicy powinni opuścić Stany Zjednoczone w ciągu 10 dni. Według przedstawiciela amerykańskiego Departamentu Stanu, nadużyli oni swoich przywilejów. Napięcie w stosunkach między Waszyngtonem i Hawaną rośnie od kilku miesięcy, a zwiększyło się jeszcze bardziej od kwietnia, kiedy to rząd kubański skazał na kary długoletniego więzienia 75 dysydentów. Colin Powell zapowiedział wtedy, że USA zmienią swoją politykę wobec Hawany. Delegacja amerykańska opuściła niedawno zgromadzenie NZ, w proteście przeciwko ponownemu wyborowi Kuby do Komisji Praw Człowieka. Tym poważnym, dyplomatycznym krokom, towarzyszy ostatnio cały szereg drobniejszych, choć nie mniej uciążliwych dla dyplomatów obu stron, ograniczeń. Kuba wymaga np., by pracownicy misji USA w Hawanie występowali o pozwolenie za każdym razem, gdy chcą wyjechać poza bezpośrednie sąsiedztwo stolicy. Waszyngton odpowiada podobnymi restrykcjami. Nakazuje też kubańskim dyplomatom, by zlecenia na najprostsze naprawy i wizyty np. hydraulików czy elektryków wystawiali za pośrednictwem Departamentu Stanu. To także odpowiedź na podobne żądania Hawany.