Jeden z właścicieli Jasper's Restaurant Fred Rosenthal przekazał stacji NBC News, że w środę w jego restauracji odbyło się spotkanie rodzinne, które skończyło się tragedią. - Właśnie zapłacili rachunek, a jedna z klientek poszła do toalety. Długo nie wracała, a pozostali członkowie chcieli już wychodzić. Poszli sprawdzić, czy wszystko w porządku. Okazało się, że straciła przytomność - powiedział Rosenthal. Członkowie rodziny powiadomili pracowników lokalu, a ci zadzwonili na numer alarmowy. Po kilku minutach na miejscu pojawiła się policja. Na pomoc było jednak za późno - kobieta zmarła. Nagła śmierć kobiety. Na koronera czekano dwie godziny Pomimo drastycznych wieści właściciele nie zdecydowali się jednak na zamknięcie restauracji - przyjmowano kolejnych gości, posiłki wydawano, jakby nic się nie stało. W toalecie, w której znaleziono ciało, zebrali się bliscy zmarłej, a drzwi oddzielono kurtyną. Toaletę męską tymczasowo przekształcono na ogólnodostępną. Taki stan utrzymywał się przez dwie godziny - dopiero po takim czasie, na miejsce przyjechał koroner, który zabrał ciało. Zobacz też: USA: Strzelaniny w dwóch stanach. Nie żyją policjanci - Teraz mamy jasny obraz sytuacji. Nie wiedzieliśmy, że zabierze to dwie godziny. Gdybyśmy wiedzieli, to przestalibyśmy przyjmować gości. Staraliśmy się zachować jak największy szacunek i nie robić scen - zapewnił Rosenthal. Ciało zostało wyniesione przez tyle drzwi lokalu ok. godz. 21 - prawie 2,5 h po tym, gdy doszło do nagłej śmierci. Jasper's był otwarty do północy, bez żadnych przerw. Według policji kobieta zmarła z przyczyn naturalnych.