Nawet zarażeni wirusem podróżni mogą jeszcze nie wykazywać żadnych symptomów, tak jak było w przypadku Liberyjczyka, który zachorował i zmarł w szpitalu w Teksasie dopiero dwa tygodnie po przylocie z Afryki. Natomiast lekko podwyższona temperatura z powodu grypy może skazać na uciążliwą kwarantannę osoby nie stanowiące żadnego zagrożenia. Przewoźnicy obawiają się kolejek na lotniskach. Służba graniczna nie chce się podjąć badań, koncentrując się na nielegalnej imigracji i groźbie terroryzmu. Lekarze podkreślają jednak, że nie istnieje żaden test na obecność wirusa eboli. W tej sytuacji brytyjski rząd opiera się więc wprowadzeniu badań, ale nie wykluczył ich zupełnie:-Jeśli opinia medyczna zaleci badania, to naturalnie podejmiemy takie działania - powiedział kanclerz skarbu, konserwatysta George Osborne. Ale szef parlamentarnej komisji spraw wewnętrznych, labourzysta Keith Vaz jest zwolennikiem badania podróżnych. Jak powiedział BBC: "Jeśli robią to Amerykanie, a Południowa Afryka robi to już od kwietnia, powinniśmy podjąć takie kroki, ale nie w izolacji - lecz razem z krajami Afryki Zachodniej". Jego zdaniem, jest to konieczne, aby uspokoić opinię publiczną