W rozstrzygniętych dotychczas pojedynkach o mandat kongresmena republikanie zdobyli 218 miejsc, zaś demokraci - 210. Losy siedmiu pozostałych mandatów nie zostały jeszcze ostatecznie przesądzone ze względu na trwające wciąż liczenie głosów. Według prognozy NBC News, będąca dotychczas w opozycji Partia Republikańska może liczyć na 221 mandatów, podczas gdy demokraci na 214. Dotychczasowy rozkład sił w Izbie Reprezentantów wynosił 222:213 na korzyść demokratów. Republikanie przejmą władzę w izbie po czterech latach w opozycji. Jeden z najsłabszych wyników Republikanów Mimo odzyskania kontroli nad izbą niższą amerykańskiego parlamentu, wynik republikanów był jednym z najsłabszych w najnowszej historii; tradycyjnie partia będąca w opozycji odnosi podczas wyborów środka kadencji prezydenta zdecydowane zwycięstwa. Tymczasem demokraci zachowali kontrolę nad Senatem z 50 mandatami i mają szansę na powiększenie swojej przewagi o dodatkowy mandat, jeśli wygrają wyborczą dogrywkę w Georgii. To m.in. rezultat porażek kandydatów promowanych przez byłego prezydenta Donalda Trumpa w kluczowych stanach. Zwycięstwo republikanów w Izbie Reprezentantów oznacza, że prawdopodobnym nowym spikerem (przewodniczącym) zostanie dotychczasowy lider partii w izbie Kevin McCarthy, którego poparła w wewnętrznym głosowaniu większość deputowanych partii. Oznacza to też, że republikanie będą mogli blokować inicjatywy i program prezydenta, choć równocześnie nie będą w stanie realizować własnego programu. Partia zapowiedziała jednak, że użyje swojej większości m.in. do prowadzenia śledztw w sprawach m.in. syna prezydenta Bidena, wycofania wojsk z Afganistanu i kryzysu na południowej granicy. Joe Biden: Wyborcy jasno wyrazili swoje obawy Republikanom pogratulował w środę prezydent Joe Biden, wyrażając gotowość do współpracy. "W tych wyborach, wyborcy jasno wyrazili swoje obawy: potrzebę obniżenia kosztów, ochrony prawa wyboru i ochrony naszej demokracji. Jak powiedziałem w ubiegłym tygodniu, przyszłość jest zbyt obiecująca, byśmy ugrzęźli w politycznej wojnie. Amerykanie chcą, byśmy załatwiali dla nich sprawy" - napisał w oświadczeniu prezydent.