Senator z Arizony od wczoraj przebywa w Ohio, gdzie wyniki wyborów prezydenckich od 48 lat pokrywają się z wynikami w całym kraju. Obama ma tam niewielką przewagę w sondażach, ale McCain ma nadzieję ją zniwelować. Jego współpracownicy i tysiące ochotników od początku kampanii wykonali w Ohio - jak obliczono - około 850.000 telefonów do wyborców. Przemawiając w miejscowości Sandusky w tym stanie McCain przypomniał o braku doświadczenia swego rywala w polityce zagranicznej. Zwrócił uwagę, że nawet demokratyczny kandydat na wiceprezydenta Joe Biden powiedział niedawno, iż Obama jako prezydent wkrótce "zostanie przetestowany", gdyż za 6 miesięcy można jakoby oczekiwać poważnego kryzysu międzynarodowego (wypowiedź Bidena uznano za grubą gafę). McCain kładzie też nacisk na plany podwyżki podatków przedstawiane przez Obamę, podkreślając, że zahamują one wzrost gospodarki w okresie recesji. Republikanie porównują tu demokratycznego kandydata do prezydenta Herberta Hoovera, który na początku Wielkiego Kryzysu podniósł podatki dla zamożniejszych Amerykanów, co pogorszyło sytuację. Sztab McCaina zwraca uwagę na znaczną wciąż liczbę wyborców, którzy w sondażach określają się jako niezdecydowani. Z badań wynika, że są to przeważnie osoby starsze, mniej wykształcone i zamieszkałe na terenach wiejskich. Zdaniem współpracowników republikańskiego senatora będą oni ostatecznie głosować na niego. Obama spotkał się w piątek z wyborcami w Iowa, stanie, w którym odniósł swe pierwsze zwycięstwo w demokratycznych prawyborach w styczniu br. W ostatnich dniach kampanii zamierza jeszcze odwiedzić Indianę, Nevadę, Kolorado, Missouri, Florydę, Karolinę Północną i Wirginię. We wszystkich tych stanach w kilku ostatnich wyborach wygrywali Republikanie, ale obecnie szanse są wyrównane, a w niektórych Obama prowadzi w sondażach. Sztab Obamy rozpoczął nawet emisję swoich spotów telewizyjnych w takich stanach, jak Georgia i Północna Dakota, stanowiących bastion Republikanów, a także w rodzinnym stanie McCaina - Arizonie. Jak obliczono, półgodzinne ogłoszenie telewizyjne kandydata Demokratów nadane na kilku ogólnokrajowych stacjach w środę wieczorem obejrzało ponad 33 miliony Amerykanów. Obama przestrzega jednak swoich zwolenników, aby nie spoczywali na laurach i nie uznawali przedwcześnie wyborów za rozstrzygnięte. - Nie wierzcie ani przez sekundę, że te wybory są zakończone. Musimy pracować w tym tygodniu tak, jakby nasza przyszłość od tego zależała - powiedział wczoraj na wiecu w Virginia Beach. Sztabowcy Obamy apelują zwłaszcza do młodych Amerykanów - głównej jego bazy - aby nie zawiedli 4 listopada. Młodzi wyborcy w USA głosują zwykle w mniejszej proporcji niż wyborcy starsi.