Proces Kyle'a Rittenhouse był jednym z głównych tematów w amerykańskich mediach i wywoływał wielkie emocje. Sprawa dotyczyła protestów w Kenoshy, które miały miejsce w ubiegłym roku w reakcji na postrzelenie przez policję czarnoskórego Jacoba Blake'a, niedługo po zabójstwie George'a Floyda. Kyle Rittenhouse, który zabił dwie osoby i zranił jedną podczas protestów przeciwko niesprawiedliwości rasowej w USA, został uniewinniony ze wszystkich pięciu stawianych mu zarzutów. 18-latek po swoim uniewinnieniu udzielił wywiadu telewizji Fox News. - Ta sprawa nie jest i nigdy nie miała nic wspólnego z rasizmem. Miała związek z prawem do samoobrony - komentował wyrok sądu Rittenhouse. Jak dodał nastolatek w rozmowie z Tuckerem Carlsonoem, "nie jest rasistą, popiera ruch BLM (Black Lives Matter). - Popieram pokojowe demonstracje. Uważam, że konieczna jest zmiana - przekonywał. Zabójstwo dwóch mężczyzn w ramach samoobrony 17-letni wówczas Rittenhouse, który mieszka w sąsiednim stanie Illinois, pojechał na miejsce z karabinem AR-15, chcąc - jak tłumaczył - bronić miejscowych biznesów przed uczestnikami zamieszek. Przedstawiony podczas procesu materiał wideo pokazał, że kiedy wymierzył karabin w grupę protestujących, ci zaczęli go gonić. W momencie, kiedy jeden z nich, Joseph Rosenbaum, był blisko, Rittenhouse oddał trzy strzały, zabijając go. Podczas późniejszych starć zabił jeszcze jednego mężczyznę i ranił kolejnego. Obrońcy nastolatka - a także on sam, jako świadek - przekonywali, że działał w obronie własnej, obawiając się, że napastnicy zabiorą mu broń i go zabiją. Prokuratorzy argumentowali, że w przypadku, gdy ktoś inicjuje spięcia, wymierzając broń w inną, nieuzbrojoną osobę, nie ma prawa do powoływania się na samoobronę. Protesty po werdykcie W kilku amerykańskich miastach odbyły się protesty osób niezadowolonych z werdyktu sądu. W Nowym Jorku po ogłoszeniu wyroku setki demonstrantów przemaszerowały przez Most Brookliński blokując ruch. Do protestów doszło też w Chicago, San Francisco i Oakland.