Szefowie firmy mówią, że przewidują zmniejszenie popytu w związku z poważnymi kłopotami amerykańskich linii lotniczych. Podobno nie pomoże nawet gigantyczny kontrakt z Chinami na dostawę maszyn o wartości 2 miliardów dolarów. Linie lotnicze z kolei liczą na pomoc Kongresu i Białego Domu. Oczekiwania są duże - szefowie koncernu mówią, że trzeba 24 miliardów dolarów, by branża mogła przetrwać przyszły rok. Pięć miliardów przydałoby się niemal natychmiast. W tym kredyty i zwolnienia podatkowe. Niektóre linię lotnicze ogłosiły już, że obcinają liczbę lotów o jedną piątą i planują masowe zwolnienia. Uzbierało się już 44 tysiące pracowników, którzy prawdopodobnie nie zachowają swoich etatów. Liczba ta zdaniem specjalistów może sięgnąć nawet 100 tysięcy. Linie skarżą się na spadek dochodów w czasie ubiegłotygodniowych postojów, zmniejszenie liczby pasażerów w ogóle - ludzie bowiem obawiają się teraz latać, wreszcie konieczność poniesienia kosztów dodatkowych środków bezpieczeństwa. Kongres nie jest przeciwny, ale podkreśla, że pod pretekstem obecnej kryzysowej sytuacji branża nie może rozwiązywać swoich dotychczasowych problemów. Wszyscy jednak oczekują, że pomoc branży lotniczej pomoże całej gospodarce. Najnowsze doniesienia wskazują, że linie mogą liczyć na 15 miliardów dolarów.