Solarza, który był uczniem profesora Zbigniewa Brzezińskiego na nowojorskim Uniwersytecie Columbia, od początku kariery politycznej interesowała problematyka międzynarodowa. Nazywano go na Kapitolu "Marco Polo" - odwiedził ponad 100 krajów. Był pierwszym amerykańskim kongresmanem, który po 30 latach od wojny pojechał do Korei Płn. Nie wahał się rozmawiać z tak kontrowersyjnymi postaciami jak Fidel Castro i Saddam Husajn. Rozgłosił w Ameryce, że prezydent Filipin Ferdinand Marcos wykorzystywał dla prywatnych celów pomoc zagraniczną, a jego żona Imelda posiadała trzy tysiące par butów. Amerykanie wiedzą o zaangażowaniu Solarza w sprawy Bliskiego Wschodu i budowę demokracji na Filipinach, w Libanie, Południowej Korei, czy na Tajwanie. Polacy w Stanach Zjednoczonych wyrażali mu wdzięczność za poparcie dla "Solidarności". Były dyrektor rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Jan Nowak-Jeziorański twierdził, że żaden z kongresmanów polskiego pochodzenia nie uczynił dla kraju więcej niż Solarz, którego rodzice byli imigrantami z Czerniowiec. W Kongresie Solarz reprezentował m.in. Polaków z nowojorskiego Greenpointu. Jak przypomina w rozmowie z PAP prezes nowojorskiego oddziału Kongresu Polonii Amerykańskiej Frank Milewski, podczas jednej z kampanii wyborczych na spotkaniu w Centrum Polsko-Słowiańskim towarzyszył mu prof. Brzeziński. - Wymawialiśmy jego nazwisko po polsku. Solarz był jednym z pierwszych ważnych polityków, którzy stanęli w obronie "Solidarności" - podkreśla Milewski. - Był zawsze przyjacielem Polski - zapewnia PAP kolega Solarza z Kongresu, były członek Izby Reprezentantów polskiego pochodzenia Lucien Nedzi. W połowie lat 90., Solarz był jednym inicjatorów International Crisis Group, organizacji pozarządowej, powołanej m.in. do rozwiązywania kryzysów politycznych w krajach rozwijających się. Był także konsultantem biznesu międzynarodowego, współpracował też m.in z rządami Indii, Singapuru i Turcji. W roku 1995 Solarz popadł w tarapaty. Jako jeden z ustawodawców wystawiał w kongresowym banku czeki niemające pokrycia na koncie. Przyznał się do winy. Ostatecznie nie został jednak oskarżony.