Jednak, mimo że sieć już jest sprawna, w Ameryce i Kanadzie życie wciąż nie wróciło do normalności: w kontenerach na śmieci zalegają stosy popsutej żywności, lotniska są pełne znużonych podróżnych, czekających na rozładowanie zatorów, a władze Detroit i Cleveland apelują, by nie pić nieprzegotowanej wody. O tym, że sytuacja wciąż nie jest opanowana w 100 proc przypomina także m.in. premier kanadyjskiej prowincji Ontario Ernie Evens: "Nie dajcie się zwieść pozorom, jutro nadejdzie chwila prawdy. Pracę rozpoczną zakłady przemysłowe, biura, urzędy i sklepy. Wzrośnie przez to zapotrzebowanie mocy. By system znowu nie uległ zapaści, należy oszczędzać prąd." Megaawaria rozpoczęła się godzinę wcześniej niż zgasło światło w milionach domów. Doszło wtedy do przerwania trzech linii przesyłowych koło Cleveland w stanie Ohio. Na razie nie udało się ustalić, dlaczego tak się stało, ani dlaczego nie zadziałał system alarmowy. By to wyjaśnić, trzeba przeanalizować 10 tysięcy stron wydruków z danymi, dotyczącymi czasu i parametrów transmisji energii.