Przypomnijmy - była pracownica senackiego biura Joe Bidena, Tara Reade, oskarżyła przyszłego kandydata demokratów na prezydenta, że w 1993 roku napastował ją seksualnie. Dwie kobiety potwierdziły, że Reade przed laty zwierzyła im się z tego incydentu. Ówcześni współpracownicy Bidena zaprzeczają tej historii. W piątek, 1 maja, Joe Biden po raz pierwszy osobiście odniósł się do tych oskarżeń. W rozmowie z Miką Brzeziński określił je jako nieprawdziwe. Dwie dziennikarki "The New York Times" we wspólnym tekście zwracają uwagę na hipokryzję demokratów. Gdy Christine Blasey Ford oskarżała republikańskiego kandydata do Sądu Najwyższego, Bretta Kavanaugha, demokraci stanęli za nią murem. "Wierzyć kobietom" było jedną z idei ruchu #MeToo. Łamiąc tę zasadę, zakwestionawali trzy lata #MeToo - zwraca się uwagę w amerykańskiej prasie. "Wierzę Joe Bidenowi" - oświadczyła Stacey Abrams, działaczka demokratów starająca się o wiceprezydencką nominację i propagatorka #MeToo. Wcześniej twierdziła, że należy "zawsze" wierzyć kobietom w sprawach molestowania. "Joe Biden to osoba niezwykle uczciwa" - stwierdziła spikerka Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, również popierająca "całym sercem" #MeToo. "NYT" wylicza także organizacje kobiece, powiązane finansowo z demokratami, które "wierzyły" Christine Blasey Ford, ale w sprawie Bidena milczą lub wierzą Bidenowi np. Emily’s List, Planned Parenthood czy Time's Up. Ana Maria Archila z organizacji Center for Popular Democracy jako jedna z niewielu otwarcie powiedziała o tej sytuacji: "Tym, co mnie motywowało do walki przeciwko Kavanaughowi, było zagrożenie, które reprezentował. Teraz znaleźliśmy się w sytuacji, kiedy musimy się bronić, kiedy musimy zrobić coś moralnie niespójnego - a więc zagłosować na kogoś oskarżanego o napaść seksualną". O nawoływania, by wierzyć kobietom, które odważyły się opowiedzieć swoją historię, został wprost zapytany Joe Biden. "Od samego początku mówiłem, że wierzyć kobietom oznacza brać na poważnie oskarżenia, a później je dokładnie sprawdzać. I tak też uważam w tym przypadku. Kobiety mają prawo być wysłuchane. Ale na końcu liczy się prawda. A w tym przypadku oskarżenia są po prostu fałszywe" - stwierdził były wiceprezydent. (mim)