85-letni Carter leciał do Cleveland na wieczór promocji swojej najnowszej książki. W samolocie poczuł się źle i po wylądowaniu został odwieziony do szpitala Metro Health. Szpital poinformował, że były prezydent cierpi na dolegliwości żołądkowe, ale czuje się już lepiej i "spokojnie odpoczywa". W piątek Carter skończy 86 lat. Jego książka zatytułowana "White House Diary" (Dziennik z Białego Domu) to autobiograficzne zapiski z okresu, kiedy autor pełnił urząd 39. prezydenta USA. Carter, uważany za jednego z najgorszych prezydentów amerykańskich w XX wieku, dopiero po odejściu w styczniu 1981 r. z Białego Domu, gdzie spędził jedną kadencję, zyskał prestiż i uznanie większe niż w okresie pełnienia władzy. Były prezydent prowadzi szeroką działalność charytatywną, m.in. w fundacji Habitat for Humanity, która buduje domy dla biednych w krajach trzeciego świata. Podejmował się też mediacji w wielu konfliktach wewnętrznych i międzynarodowych. W 2002 r. został uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla. Jest jak dotąd jedynym amerykańskim prezydenta, który ją otrzymał po odejściu z urzędu. Ostatnia książka została jednak przyjęta krytycznie, m.in. dlatego, że Carter zaatakował w niej zmarłego w ub.r. i niezwykle popularnego demokratycznego senatora Edwarda Kennedy'ego, brata prezydenta J.F. Kennedy'ego. Zarzucił mu, że senator sabotował jego prezydenturę. "Nie chciał, abym odniósł sukces" - napisał. W wyborach w 1980 r. Kennedy wystawił przeciw Carterowi swoją kandydaturę, co przyczyniło się do porażki prezydenta z Ronaldem Reaganem.