Decyzja Izby jest przede wszystkim wyrazem jej woli politycznej i nie ma na razie większego znaczenia praktycznego, ale ma wydźwięk polityczny. Zanim ustawa stanie się prawem, jej analogiczna wersja musi być jeszcze uchwalona przez Senat i podpisana przez prezydenta USA. Ustawa na rzecz Stabilizacji i Demokracji na Ukrainie, jak brzmi jej nazwa, stwierdza, że "polityką USA jest zapewnienie, by ewentualne złagodzenie sankcji wobec Rosji zależało od całkowitego i sprawdzalnego wcielenia w życie porozumienia w Mińsku". Ustawa wyklucza uznanie przez administrację USA aneksji Krymu przez Rosję i upoważnia administrację do dostarczania Ukrainie - jak to sformułowano - "defensywnych systemów broni". Oznacza to, że prezydent, nawet po ewentualnym podpisaniu ustawy, może, ale nie musi, zezwolić na dostawy broni na Ukrainę. Ostateczne decyzje w takich sprawach nie są często podawane do publicznej wiadomości. Sceptycyzm prezydenta Obamy "Jest to na pewno rozgrywka między Kongresem a administracją prezydenta Baracka Obamy, która zawsze była nastawiona sceptycznie do dozbrajania Ukrainy przez USA. Kongres chce w ten sposób zademonstrować wolę mocniejszego wsparcia Ukrainy" - powiedział PAP o ustawie dyplomata proszący o zachowanie anonimowości. Izba Reprezentantów uchwaliła ustawę jednomyślnie, a sponsorowali ją kongresmani z obu partii. W Waszyngtonie uważa się ją głównie za formę nacisku na Rosję, aby przestrzegała porozumienia z Mińska z lutego 2015 r. Przewiduje ono zawieszenie broni między wojskami ukraińskimi i separatystami w Donbasie, co ma zostać zagwarantowane przez wycofanie ciężkiej broni na znaczną odległość od linii frontu. Porozumienie jest systematycznie łamane przez separatystów wspieranych przez Rosję. Uchwalona przez Izbę ustawa ma także nadać trwałą moc prawną sankcjom nałożonym na Rosję w związku z aneksją Krymu, które na razie obowiązują tylko na mocy rozporządzeń prezydenta Obamy. Chodzi tu o zagwarantowanie, że sankcje nadal będą obowiązywać po wyborach prezydenckich, które wyłonią nową administrację. Co zrobi Clinton, co zrobi Trump "Jeżeli prezydentem zostanie Hillary Clinton, można oczekiwać nawet zaostrzenia kursu wobec Rosji. W wypadku wyboru Donalda Trumpa będzie prawdopodobnie odwrotnie" - powiedział wspomniany dyplomata. W czasie swej kampanii wyborczej Trump wyraził opinię, że należy się pogodzić z aneksją Krymu przez Rosję; dał nawet do zrozumienia, że uznaje historyczne prawo Rosji do półwyspu. Hillary Clinton wzywała do wysyłania broni na Ukrainę. Uchwalona przez Izbę Reprezentantów ustawa zachęca także administrację do nakłaniania krajów członkowskich NATO, aby nie sprzedawały broni i sprzętu wojskowego Rosji. Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski