Jest to - jego zdaniem - ważniejsze obecnie niż starania na rzecz rozszerzenia NATO na Gruzję i Ukrainę, co do czego sojusz jest podzielony. - Rosja rozwija wszechstronną strategię wykrwawiania Ameryki na całym świecie. (...) Zamiary Kremla - stworzenie "nowego ładu światowego" w oparciu o rosnącą słabość USA - ujawniły się ze zdumiewająca jasnością i szybkością w ostatnich trzech miesiącach" - pisze Hoagland w artykule zamieszczonym w niedzielnym numerze waszyngtońskiego dziennika. Publicysta przypomina wystąpienie prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, w którym w formie "pięciu zasad" polityki międzynarodowej przyznał on m.in. Rosji prawo do sfery "uprzywilejowanych interesów" w państwach dawnego ZSRR i innych sąsiednich krajach. - Nie wypowiedzianym dodatkiem do tej "piątej zasady Miedwiediewa" jest założenie, że USA i ich partnerzy w NATO nie są wystarczająco silni, aby oprzeć się tej doktrynie hegemonii (rosyjskiej) - pisze Hoagland. Jego zdaniem, ścisła współpraca prezydenta George'a W. Busha z proamerykańskim prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym zapobiegła na razie wykorzystaniu przez Rosję konfliktu w Gruzji do podzielenia Waszyngtonu i jego sojuszników z NATO, ale "wbijanie klina (między USA a Europę) pozostaje podstawowym celem polityki rosyjskiej, której musimy się przeciwstawić". - Można to osiągnąć najlepiej przez skupienie się na północnej flance Rosji, gdzie NATO jest zjednoczone i stosunkowo silne, zamiast wikłać się w nowe spory na temat roli NATO na Kaukazie i na Ukrainie, gdzie sojusz jest jeszcze podzielony - pisze Hoagland. "Czas, aby Bush i inni przywódcy NATO przyznali wysoki priorytet rozmowom z Finlandią, która rozważa przyłączenie się do NATO. Jeżeli Finlandia się dołączy, Szwecja może pójść jej śladem. Członkowie NATO powinni również zacząć wzmacniać obronę trzech bałtyckich członków sojuszu: Litwy, Łotwy i Estonii, jak sugerował to ostatnio ambasador amerykański w NATO Kurt Volcker. Przeprowadzenie niezapowiedzianych wspólnych manewrów z państwami bałtyckimi byłoby jednym ze sposobów przyciągnięcia uwagi Rosji" - czytamy w artykule. Według publicysty "Washington Post", "kroki te byłyby dużo skuteczniejsze niż jawnie polityczne wysiłki Busha, by raz jeszcze poprzeć objęcie Gruzji i Ukrainy planem członkostwa w NATO na konferencji sojuszu w grudniu". "Byłaby to tylko donkiszoteria, destrukcyjny gest bez żadnych szans na sukces" - pisze Hoagland. Amerykańska propozycja objęcia Gruzji i Ukrainy Planem Działań na rzecz Członkostwa w NATO (ang. MAP) nie została przyjęta na kwietniowym szczycie sojuszu w Bukareszcie wskutek sprzeciwu jego zachodnioeuropejskich członków.