Shanteari Weems postrzeliła swojego męża gdy dowiedziała się, że dopuścił się gwałtów na dzieciach. Emerytowany policjant James Weems pracował w ośrodku opieki nad dziećmi należącym do swojej małżonki. Kobieta postanowiła sama wymierzyć mu sprawiedliwość. Incydent miał miejsce 22 lipca w hotelu Mandarin Oriental w Waszyngtonie. 50-latka postrzeliła swojego męża w szyję i udo. Jak poinformowała policja, ofiara została przewieziona do szpitala z obrażeniami zagrażającymi życiu. Według komunikatu prasowego Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych, tuż po zdarzeniu Shanteari Weems "zabarykadowała się w pokoju hotelowym, opierając się plecami o drzwi". Po ok. 25 minutach funkcjonariuszom udało się dostać do środka i zatrzymać oskarżoną. "W torebce Weems znaleziono broń oraz notatkę potwierdzającą, że miała zamiar zastrzelić męża" - przekazały służby. Postrzeliła męża z broni palnej. "Przeproszę go, gdy on przeprosi dzieci" Shenteari Weems została oskarżona o napad z bronią w ręku. Przyznała się do zarzucanych czynów i została skazana przez sąd na cztery lata więzienia. Adwokat 50-latki przekazał, że nie zamierza składać apelacji, a wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. - Chcemy domagać się zmniejszenia kary do maksymalnie dwóch lat pozbawienia wolności - podkreślił Joseph Fay. Kobieta opisała w wywiadzie dla stacji WUSA9, że nie żałuje swojego zachowania. Dodała także, że nie zamierza przepraszać małżonka. - Przeproszę go, gdy on przeprosi skrzywdzone dzieci - zaznaczyła. Na Jamesie Weemsie ciążą zarzuty gwałtów i przestępstw seksualnych wobec 33 dzieci. Proces mężczyzny ma ruszyć w maju. Shanteari Weems twierdzi, że wierzyła w niewinność swojego małżonka, dopóki nie porozmawiała z matką jednego ze swoich podopiecznych. - Widziałam ból na jej twarzy i wiedziałam, że nie kłamie. Powiedziała mi, że jej dziecko zgwałcił mój mąż - wyjaśniła. - Byłem całkowicie załamana. Ufałam mu w pełni. Miał mi pomóc chronić te dzieci. Kiedy to usłyszałam, poczułam, jakby mój świat się zawalił - podkreśliła 50-latka. Sama wymierzyła mężowi sprawiedliwość. Internauci wspierają 50-latkę Sprawa odbiła się szerokim echem w Stanach Zjednoczonych. W mediach społecznościowych pojawiły się głosy wspierające 50-latkę. Powstał także hasztag #FreeShanteari. - Ci ludzie podnoszą mnie na duchu i pomagają mi przetrwać - opisała Shanteari Weems. Kobieta twierdzi, że planuje założyć organizację non-profit mającą na celu zwalczanie wykorzystywania seksualnego dzieci.