Komisje spraw zagranicznych, wywiadu oraz nadzoru i reform wezwały pełniącego obowiązki szefa Biura Budżetu Russella Vought, zastępcę dyrektora Programów Bezpieczeństwa Narodowego Michaela Duffeya i radcę prawnego Departamentu Stanu T. Ulricha Brechbuhla. Również w piątek CNN podał, że prawnicy Johna Boltona, do września doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta, prowadzą rozmowy z komisjami Izby Reprezentantów dotyczące złożenia przez ich klienta zeznań w sprawie afery ukraińskiej, która uruchomiła dochodzenie Kongresu mogące doprowadzić do impeachmentu Donalda Trumpa. Dyplomaci i wysokiej rangi urzędnicy, którzy zostali już przesłuchani przez Kongres, zeznali, że Bolton był na tyle zaniepokojony działaniami na Ukrainie osobistego prawnika Trumpa, Rudy'ego Giulianiego, że polecił swojemu podwładnemu, aby zawiadomił o tym radców prawnych Białego Domu. Bolton miał nazwać Giulianiego "ręcznym granatem, który wszystko rozwali". Fiona Hill, do niedawna najważniejsza doradczyni Trumpa do spraw Rosji, która zeznawała w Kongresie w ubiegłym tygodniu, powiedziała, że Bolton poradził jej, by poinformowała o niepokojących ją poczynaniach Trumpa i Giulianiego wobec Ukrainy prawnika Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Hill powiedziała również, że Bolton nazwał operację wywierania nacisków na Kijów, w której uczestniczył ambasador USA przy Unii Europejskiej Gordon Sondland i pełniący obowiązki szefa kancelarii prezydenta Mick Mulvaney, "dealem narkotykowym". Śledztwo Izby Reprezentantów zostało wszczęte, gdy wyszło na jaw, że Trump chciał zmusić władze Ukrainy do podjęcia śledztwa w sprawie syna swego politycznego rywala Joe Bidena i wstrzymywał pomoc wojskową dla Kijowa zatwierdzoną przez Kongres. Sygnalista, który poinformował o tym swoich przełożonych w amerykańskim wywiadzie uznał, że prezydent zabiegał o ingerencję obcego państwa w wybory w USA; informacje od niego uruchomiły postępowanie komisji Izby Reprezentantów w sprawie ewentualnego impeachmentu prezydenta. Ubieganie się o zagraniczną pomoc, w jakiejkolwiek formie, w kampanii wyborczej jest złamaniem amerykańskiego prawa wyborczego.