Biały Dom określił działania władz w Pjongjangu jako "niebezpieczne i prowokacyjne". Waszyngton zagroził komunistycznemu reżimowi, że w przypadku kontynuowania działań zaczepnych w regionie grozi mu dalsza izolacja na arenie międzynarodowej. - Pozostajemy nieugięci w naszym przywiązaniu do zapewnienia bezpieczeństwa naszych sojuszników i pozostajemy w bliskiej współpracy z władzami Korei Południowej i Japonii - powiedział przedstawiciel Białego Domu. Również Rosja jest zaniepokojona poniedziałkowymi wydarzeniami na Półwyspie Koreańskim. "Jesteśmy zaniepokojeni obustronnym zaostrzeniem retoryki" "Jesteśmy zaniepokojeni obustronnym zaostrzeniem retoryki, w tym deklaracjami Korei Północnej o chęci przeprowadzenia próby nuklearnej" - napisano w oświadczeniu rosyjskiego MSZ. Jednocześnie Moskwa skrytykowała USA i Koreę Południową za prowadzenie dorocznych ćwiczeń wojskowych, które zdaniem Rosjan zaostrzyły dodatkowo atmosferę w regionie. W poniedziałek podczas manewrów prowadzonych na Morzu Żółtym przez marynarkę wojenną Korei Północnej wystrzelono ponad 500 pocisków artyleryjskich. Około stu pocisków spadło na wody terytorialne należące do Korei Południowej. Jak poinformowało południowokoreańskie ministerstwo obrony, Seul odpowiedział, wystrzeliwując ponad 300 pocisków. Rzecznik resortu Kim Min Sok nazwał działania Północy "testem tego, jak bardzo zdeterminowane jest Południe, by bronić swojej granicy morskiej". Północnokoreańskie manewry są odpowiedzią Pjongjangu na wspólne amerykańsko-południowokoreańskie ćwiczenia wojskowe Foal Eagle. Rozpoczęły się one pod koniec lutego i potrwają do 18 kwietnia. Mimo zawartego w 1953 roku rozejmu oba państwa koreańskie są nadal formalnie w stanie wojny, a napięcie między nimi wyraźnie wzrosło po dokonanej w lutym ubiegłego roku trzeciej północnokoreańskiej próbie nuklearnej.