Parler - platforma popularna zwłaszcza wśród zwolenników prezydenta USA Donalda Trumpa oraz osób głoszących teorie spiskowe związane z ruchem QAnon - zainicjował proces antymonopolowy przeciwko Amazonowi. Gigant technologiczny w następstwie zamieszek na Kapitolu z 6 stycznia zdjął serwis ze swojej platformy internetowej, motywując to "pogwałceniem zasad". Wcześniej Parlera usunęły ze swoich sklepów internetowych Apple i Google. "Polityczna niechęć" Amazona Parler pozwał Amazona, uważając że gigant przy swojej decyzji kierował się "polityczną niechęcią" i chciał wyeliminować konkurencję w sferze platform mikroblogowych. Amazon odpowiedział, że "twierdzenia te nie są niczym uzasadnione", oświadczył też, że jego pracowników spotkały groźby i prześladowania. W dokumentach złożonych w sądzie przez prawników Parlera, których treść otrzymała stacja Fox News, stwierdzono, że "pracownicy Parlera byli w podobny sposób prześladowani i zastraszani". "Dyrektor generalny Parlera, John Matze Jr, informuje (...), że wielu pracowników Parlera cierpi z powodu nękania i wrogości, obawia się o bezpieczeństwo swoje i swoich rodzin, a w niektórych przypadkach opuściło swój stan, by uciec przed prześladowaniami" - napisano. "Sam Matze, jako szef firmy, którą oczernia AWS (Amazon Web Services - red.), musiał opuścić swój dom i ukryć się wraz z rodziną po otrzymaniu gróźb śmierci i naruszeniu bezpieczeństwa osobistego" - stwierdzono w dokumencie. "Zagrozili, że wejdą przez moje drzwi" Na początku tego tygodnia Matze mówił Fox News o groźbach, a także o środkach, które podejmie, aby chronić swoją rodzinę. - Jest grupa (hakerów - red.) o nazwie UGNazi, która mnie atakuje - oznajmił, dodając, że grupa ujawniła wiele jego haseł i danych osobowych w internecie. - Opublikowali mój adres, zagrozili, że wejdą przez moje drzwi - powiedział. Jak dodał, zwykle nie traktuje skierowanych do niego gróźb zbyt poważnie, ale tym razem wraz z rodziną zaczął się ukrywać.