Osoby nie wprowadzone w ekwilibrystykę arytmetyczną mają duże kłopoty, kiedy widzą na tablicy, że akcja takiej czy innej firmy kosztuje 69 i 13/16 dolara a jej cena zwiększyła się o 5/8 dolara, bowiem niełatwo jest przeliczyć, że oznacza to 69,8125 dolara i 0,625 dolara. Tradycja ta sięga XVII wieku, kiedy w Stanach Zjednoczonych znajdowała się w obiegu moneta, którą można było podzielić - przy pomocy młotka i przecinaka - na osiem części. Kupcy tak się przyzwyczaili do operowania tymi ósmymi częściami, że kiedy zaczęli się spotykać pod pewnym dębem w Nowym Jorku i oferować do sprzedaży nadwyżki posiadanych towarów, podawali ceny jednostkowe w ułamkach zwykłych, których mianownik stanowiła liczba osiem lub jej wielokrotność. Tak pozostało do dziś. W sytuacji kiedy coraz więcej Amerykanów jest posiadaczami akcji i osobiście prowadzi operacje giełdowe rząd zobowiązał giełdy, by zarzuciły archaiczny system notowań do 9 kwietnia 2001 roku. Na pierwszy ogień pójdzie jutro pięć firm, których akcje będą notowane w systemie dziesiętnym i ich liczba będzie stopniowo wzrastać.