23-letni Oleg Nikołajenko poszukiwany był przez FBI od 2007 roku. Zatrzymano go w listopadzie w hotelu w Las Vegas, gdzie przyleciał z Rosji na wystawę samochodów - ujawnili amerykańscy śledczy. Mężczyzna stanie w piątek przed sądem federalnym w Milwaukee w stanie Wisconsin, gdzie usłyszy zarzuty dotyczące rozsyłania spamu przez sieć, która według prokuratorów była w stanie przesłać nawet 10 miliardów niechcianych przez odbiorców e-maili dziennie. Rosjanin na całym procederze miał zarabiać miliony dolarów - wynika z informacji FBI. Jeżeli zostanie uznany za winnego, grozi mu kara do trzech lat więzienia i grzywna w wysokości 250 tys. dolarów. W trwającym od trzech lat dochodzeniu z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości współpracowali śledczy z Australii i Nowej Zelandii, a także prywatne firmy zajmujące się monitorowaniem bezpieczeństwa w internecie. Przełomowy dla sprawy był proces innego mężczyzny oskarżonego o wysyłanie spamu. W sierpniu 2009 roku Jody M. Smith przyznał się przed sądem federalnym w stanie Missouri do reklamowania w spamie podrabianych zegarków marki Rolex. Mężczyzna, który zgodził się współpracować z amerykańskimi władzami, wyjawił, że Nikołajenko w 2007 roku otrzymał od jego wspólnika 465 tys. dolarów. W listopadzie 2009 roku dzięki firmie FireEye, zajmującej się bezpieczeństwem informatycznym, zablokowana został sieć botnetów (zainfekowanych wirusami komputerów-zombie, z których bez wiedzy właścicieli rozsyłany jest np. spam) o nazwie "Mega-D". Zawirusowanych było 509 tys. komputerów na całym świecie. Haker był w stanie wysyłać dzięki temu nawet 10 mld spamów dziennie, co stanowiło 32 proc. wszystkich wiadomości-śmieci na świecie. Po kilku tygodniach Rosjanin ponownie uruchomił swoją sieć. Większą część wysyłanego przez niego spamu stanowiły reklamy środków na potencję. Wykorzystując jedną z nich FBI złożyło internetowe zamówienie m.in. na viagrę. Przesyłka dotarła pod podany adres w Milwaukee, ale zawierała tylko ziołową podróbkę leku.