Stawką wyborów są 34 miejsca w 100-osobowym Senacie, gdzie co 2 lata wymienia się jedną trzecią składu, i wszystkie mandaty w liczącej 435 członków Izbie Reprezentantów. Z sondaży przedwyborczych wynika, że Republikanom prawdopodobnie uda się zachować, a może nawet powiększyć, przewagę w Izbie Reprezentantów, gdzie mają oni 222 mandaty, a Demokraci 208 (2 kongresmenów jest niezależnych, a 3 miejsca pozostają nieobsadzone). W Senacie minimalną większość - 50 do 49 (1 jest niezależny) - posiadają Demokraci, ale Republikanie mają nadzieję na jej odzyskanie. Partia, której przedstawiciel zasiada w Białym Domu, z reguły przegrywa wybory do Kongresu w połowie jego pierwszej kadencji (jak obecnie), ale tym razem - zdaniem komentatorów - może dojść do niespodzianki. Główną tego przyczyną jest wyjątkowa popularność prezydenta Busha, którą zyskał przede wszystkim swoją stanowczą postawą po atakach 11 września 2001 r. W sondażach Bush cieszy się około 63-procentowym poparciem - największym po II wojnie światowej udzielanym prezydentowi USA w tym momencie rządów. Bush przez ostatni tydzień niezmordowanie odwiedzał wszystkie stany, w których kandydaci republikańscy mają realne szanse na zwycięstwo i agitował za ich wyborem. Republikanie liczą, że przekona to niezdecydowanych. Bush oddał głos w pobliżu swego rancza w Crowford w Teksasie, w lokalu znajdującym się w skromnej remizie strażackiej, po czym powrócił do Białego Domu. - Mam nadzieję, że ludzie będą głosować. Zachęcam wszystkich do głosowania - mówił Bush po oddaniu głosu. Noc przed wyborami prezydent wraz z małżonką spędzili na ranczo w Teksasie. Wczoraj pani Laura Bush obchodziła 56. urodziny. Dzisiaj państwo Bush obchodzą 25. rocznicę ślubu. Wybory postrzegane są także jako najpoważniejszy test ekipy prezydenckiej na półmetku 4-letniej kadencji. Szczególnie emocjonujący będzie pojedynek na Florydzie. O powtórny wybór na gubernatora ubiega się tam brat prezydenta Jeb Bush. Jego przeciwnikiem jest Demokrata Bill McBride. W 14 stanach wybory będą monitorowali obserwatorzy z prokuratury federalnej, aby zapobiec nadużyciom przy głosowaniu. Oczekuje się wielu sporów o wyniki tam, gdzie dojdzie do mniej więcej równego rozłożenia się głosów. Wysłannicy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, do tej pory czuwali nad prawidłowym przebiegiem głosowania w krajach o nieugruntowanej demokracji, na przykład w Macedonii, czy Bośni. 2 lata temu Floryda stała się areną najgłośniejszego sporu wyborczego w historii Stanów Zjednoczonych, z powodu którego przez ponad miesiąc nie było możliwe określenie, kto został prezydentem całego kraju. Zawinił przestarzały system kart do głosowania. W rozwiązanie sporu musiał się włączyć Sąd Najwyższy. Wtedy poddanie wyborów na Florydzie międzynarodowemu nadzorowi zaproponował podobno żartem prezydent Rosji. OBWE utrzymuje, że zaproszenie wyszło z Departamentu Stanu. Mimo doświadczeń z 2000 roku tylko Georgia wprowadziła w całym stanie ujednolicony system głosowania za pomocą elektronicznych maszyn z ekranami dotykowymi. Pozostałe stany, w tym Floryda, wprowadziły zmiany tylko w niektórych hrabstwach. Jakie jeszcze "pułapki" czekają na Amerykanów w tych wyborach sprawdzał waszyngtoński korespondent RMF Grzegorz Jasiński. Posłuchaj: