- Dostrzegam za mną swój własny cień i to jest ten magiczny moment. Jesteśmy w samym środku zimowej hulanki. Czeka nas jeszcze 6 tygodni zimy - mówił w imieniu świstaka mistrz ceremonii. Rytuał powtarza się w miejscowości Punxsutawney koło Pittsburgha od 117 lat. Co roku 2 lutego o godz. 7 rano świstak wychodzi ze swojej norki i ogląda się za siebie, sprawdzając, czy rzuca cień. Jeśli go nie ma, wróży to wczesną wiosnę. W ciągu tych 117 lat świstak Phil widział swój cień aż 92 razy, 14 razy cienia nie zaobserwowano. W pozostałych przypadkach brakuje odczytów, bądź też były one niejednoznaczne. Jednak i tak wiadomo, że co najmniej połowa z tych prognoz się nie sprawdziła.