Amerykański ambasador w Norwegii, admirał Ken Braithwaite obejmie stanowisko sekretarza marynarki wojennej, na które zostanie przeze mnie mianowany - poinformował na Twitterze prezydent Donald Trump. "To człowiek wielkich osiągnięć i sukcesów" - zaznaczył. Dymisja w atmosferze skandalu 59-letni Braithwaite zastąpi Richarda Spencera, który w Pentagonie był bezpośrednim cywilnym zwierzchnikiem Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych i odpowiadał m.in. za siły specjalne SEAL. W niedzielę sekretarz obrony Mark Esper zażądał natychmiastowej dymisji Spencera w związku ze stanowiskiem jego resortu w sprawie starszego bosmana Edwarda Gallaghera oskarżanego o zbrodnie wojenne. Gallagher został ułaskawiony w niedzielę przez prezydenta Donalda Trumpa. "Nie spodobał mi się sposób, w jaki marynarka wojenna prowadziła postępowanie w sprawie podoficera SEAL, Eddiego Gallaghera" - napisał Trump. "Potraktowano go bardzo źle, choć sąd uniewinnił go przecież z najważniejszych zarzutów (...). Przywróciłem mu stopień, którego pozbawiono go za poprzedniej administracji. To ona odpowiada za wysoką cenę, jaką przyszło mu płacić" - podkreślił Trump. Trump poinformował też, że Gallagher jeszcze w tym miesiącu przejdzie do rezerwy. "Jestem niemile poruszony zachowaniem wysokiego urzędnika, zajmującego tak ważną pozycję w Pentagonie" - napisał w pisemnym oświadczeniu minister obrony. "Po zastanowieniu się, doszedłem do wniosku, że nie mam już zaufania do sekretarza Spencera, które umożliwiałoby dalsze pełnienie przez niego funkcji" - podkreślił Esper. Rzecznik Pentagonu Jonathan Hoffman, który poinformował o ultimatum ministra obrony wobec sekretarza nadzorującego SEAL i przekazał jego pisemne oświadczenie, ujawnił, że Mark Esper był zaskoczony "brakiem szczerości" Spencera. Dowódca SEAL był niedawno gościem prezydenta Trumpa w Białym Domu i rozmowa ta miała pozytywny przebieg, ale w mediach przedstawił zgoła inne stanowisko - wyjaśnił. Rzecznik Pentagonu zaznaczył, że Richard Spencer już złożył dymisję i że została ona przyjęta. Dodał też, że 40-letni podoficer Edward Gallagher, którego sprawa wywołała trwające od kilku miesięcy napięcia na linii szef Pentagonu - sekretarz odpowiadający za SEAL, będzie mógł przejść do rezerwy jeszcze w listopadzie w swojej dotychczasowej randze. Oznacza to, że postępowanie dyscyplinarne, jakie miało rozpocząć się w SEAL 2 grudnia, traci wszelkie uzasadnienie i będzie musiało być anulowane. O co chodzi w tej sprawie? Oficerowi marynarki wojennej od 1999 r. Edwardowi Richardowi Gallagherowi, pozostającemu od 1999 r. na służbie w siłach specjalnych amerykańskiej marynarki wojennej SEAL przedstawiono cały szereg zarzutów, w tym - zasztyletowanie jeńca, bojownika Państwa Islamskiego, któremu była udzielana pomoc medyczna w trakcie bitwy o Mosul w 2017 r. i następnie zrobienie sobie selfie z zamordowanym, a także utrudnianie śledztwa i obrazę sądu. 2 lipca 2019 r. sąd wojskowy oczyścił Gallaghera - odznaczonego Brązową Gwiazdą Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych przyznawaną za odwagę w obliczu nieprzyjaciela i przykładną służbę - ze wszystkich zarzutów oprócz sfotografowania się na tle ofiary. Gallagher, który sfotografował się na tle nieżyjącej ofiary wraz ze swym dowódcą porucznikiem, Jakem Porterem, zamieścił tę fotografię w internecie, opatrzywszy ją podpisem: "Za zdjęciem kryje się dobra historia. Dopadłem go z myśliwskim nożem!", znalazł się w centrum debaty politycznej, która rozgorzała w środkach masowego przekazu USA. Prawa strona sceny politycznej uważa Gallaghera za bohatera. W niedzielę prezydent Donald Trump skorzystał z przysługującego mu prawa łaski i uniewinnił Gallaghera ze wszelkich zarzutów. Dowodzący SEAL Richard Spencer skrytykował tę decyzję.