Na urzędującego wiceprezydenta padło 48 proc. głosów, podczas gdy na gubernatora Teksasu - 46 proc. Różnica jest niewielka i mieści się w granicach błędu. Sondaż oznacza zaciętą i bardzo wyrównaną walkę. Przez poprzednie 11 dni przed wyborami prowadził Bush, ale jego przewaga nigdy nie przekraczała pięciu procent. W innych sondażach Bush dalej wyprzedza rywala - nawet o cztery punkty, ale Instytut Gallupa sugeruje zwrot w stronę Gore'a w ciągu ostatnich 24 godzin. Historia pokazuje, że jeśli rywalizacja obu kandydatów do fotela prezydenckiego w USA była podobnie wyrównana, wówczas ostateczne rozstrzygnięcia zapadały w końcowych godzinach kampanii wyborczej. Amerykanie wybierają dziś swego 43. prezydenta. Nie są to wybory bezpośrednie, tak jak to jest na przykład w Polsce, ale na kandydatów do tak zwanego kolegium elektorskiego. Wbrew pozorom, w Stanach Zjednoczonych prezydenta nie wybiera bezpośrednio każdy obywatel. Kandydat na prezydenta, który otrzymałby nawet i 90 procent głosów, niekoniecznie musi zostać głową państwa. O tym, kto będzie mieszkał w Białym Domu przez kolejne cztery lata, decyduje bowiem prawie miesiąc później Kolegium Elektorów. Taką zasadę wymyślili autorzy amerykańskiej konstytucji (jeszcze w XVIII wieku) kierując się myślą, że zwykły Amerykanin ma zbyt małą wiedzę by samodzielnie dokonywać wyboru głowy państwa. Ojcowie Konstytucji chcieli też by kandydaci na prezydenta starli się o szerokie poparcie w wielu stanach a nie tylko w tych najbardziej zaludnionych. Zgodnie z tą zasadą, każdy stan wybiera swoich przedstawicieli (elektorów) a ci z kolei zdecydują kto będzie prezydentem i wiceprezydentem. Każdy stan ma tylu elektorów, ilu senatorów i członków Izby Reprezentantów. Senatorów jest zawsze dwóch, ale liczba reprezentantów w Kongresie zależy od liczby ludności. Najmniejsze stany i Dystrykt Kolumbii mają więc po trzech elektorów, Kalifornia zaś 54. W sumie Kolegium liczy 538 elektorów. Klucz do Białego Domu daje poparcie 270 z nich. Kolegium nigdy się nie zbiera: elektorzy głosują w grudniu, w stolicach swych stanów. Na początku stycznia głosy te liczone są w Waszyngtonie i ogłaszany jest zwycięzca. A co stanie się gdy będzie remis? Posłuchaj waszyngtońskiego korespondenta RMF FM, Grzegorza Jasińskiego: Uprawniony do głosowania na elektora jest każdy obywatel USA mieszkający w jednym z 50 stanów lub Dystrykcie Kolumbia. Jednak w przeciwieństwie do na przykład Polski, nie mogą głosować Amerykanie na stałe mieszkający za granicą.