Policja ustaliła, że dwulatek razem z rodzicami odwiedzał swoją babcię w domu na West Fifth Avenue. O godz. 20:45 w niedzielę funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o strzelaninie w budynku. Po przyjeździe na miejsce potwierdzono zgon 29-letniego Markovia Lashawna Durhama od rany postrzałowej. Matka chłopca zeznała, że to dziecko oddało strzał. Dwulatek miał znaleźć broń w domu i pomylić ją z zabawką. Następnie wycelował w ojca siedzącego na kanapie i pociągnął za spust, trafiając rodzica w plecy. Mężczyzny nie udało się uratować. "Wie, że stało się coś złego" Po strzale chłopiec upuścił broń i przestraszony wybiegł z domu. W rozmowie z lokalną stacją Channel 9, matka dziecka przyznała, że dwulatek "wie, że stało się coś złego", ale nie jest w stanie powiedzieć "co się dokładnie stało". Podkreśla, że był "blisko związany z tatą". - Wiele osób liczy na to, że nawet mało dziecko jest w stanie rozpoznać prawdziwy pistolet od zabawki. Prawda jest taka, że mają z tym problem dzieci starsze - w wieku od 7 do 10 lat. Nie zawsze rozumieją, jakie niebezpieczeństwo może się z tym wiązać - przekazała Jennifer Fredell-Saucier, właścicielka i instruktor firmy szkolącej z obsługi broni Southern Belle Firearms Training.Policja nie potwierdza udziału dziecka w strzelaninie. Cały czas trwa śledztwo.