Sprawca, 39-letni major Nidal Malik Hasan, nie został zastrzelony przez żandarmerię wojskową, jak podawały wcześniej agencje. Hasan jest postrzelony i przebywa w szpitalu - powiedział reporterom podczas konferencji prasowej generał Rob Cone, dowódca bazy. Jak poinformował generał Cone, masakra miała miejsce około godz.13.30 (czasu lokalnego) w tzw. Centrum Gotowości Bojowej, gdzie kieruje się żołnierzy na testy medyczne przed wysłaniem na front, lub tuż po powrocie z wojny. Cone dodał, że napastnik został kilkakrotnie postrzelony, ale życiu jego nie zagraża niebezpieczeństwo. Pytany o to, czy masakra mogła być aktem terroru, Cone odpowiedział: "Nie mogę tego wykluczyć, ale zebrane dotąd dowody na to nie wskazują". Aresztowano dwóch żołnierzy podejrzanych o współudział w ataku; zostali oni później zwolnieni, a generał Cone podkreślił, że według najnowszych ustaleń był tylko jeden napastnik. Według CNN Hasan został postrzelony przez kobietę, którą wcześniej ranił; jest ona oficerem wojsk lądowych, jej tożsamość nie została ujawniona. Trwa dochodzenie w sprawie motywów i ewentualnych problemów psychicznych Hasana. Wiadomo, że był zawodowym oficerem i pracował w armii, jako dyplomowany lekarz-psychiatra. Urodził się w stanie Wirginia, jego rodzina pochodziła z Jordanii. Jego kuzyn Nader Hasan powiedział telewizji Fox, że Nidal Malik Hasan jest muzułmaninem. Dodał, że Nidal Malik starał się uniknąć wysłania na front. Według agencji AP, która powołuje się na anonimowe źródła w Pentagonie, Hasan zwrócił uwagę przełożonych pół roku temu, gdy zamieścił w internecie uwagi na temat ataków samobójczych; nie jest jednak pewne czy to Hasan był autorem, a według oficjalnych źródeł dochodzenie w tej sprawie nie zostało wszczęte. W jednym z internetowych wpisów autor - przypuszczalnie Hasan - porównuje zamachowców samobójców do wojennych bohaterów, którzy ratują życie swoich towarzyszy. Zobacz relację Fox News: Hasan ma 39 lat, jest samotny. Pracował przez sześć lat w wojskowym szpitalu Walter Reed Army Medical Center w Waszyngtonie. W lipcu został przeniesiony do Fort Hood. Ekspert wojskowy telewizji Fox News, emerytowany generał Robert Scales, powiedział, że podejrzewa, iż mamy do czynienia z aktem terroru, choć jak dotąd nie ma na to dowodów. Hasan - powiedział generał - nie strzelał do żołnierzy w nagłym ataku furii, ale systematycznie i "na zimno", jakby dokonywał egzekucji. Fort Hood byłby naturalnym celem zamachu terrorystycznego - dodał Scales - ponieważ jest to największa baza w USA, położona na terenie o powierzchni 339 mil kwadratowych. Przebywa w niej każdorazowo co najmniej 25 tysięcy żołnierzy (a maksymalnie 50 tys.). Pentagon stara się ustalić jak doszło do tego, że major Hasan był uzbrojony, skoro jako lekarz nie miał powodu nosić przy sobie broni. Głos w sprawie tragicznego incydentu zabrał prezydent Obama. Powiedział w Waszyngtonie, że był to "straszny akt przemocy" i złożył wyrazy współczucia rodzinom ofiar. W Teksasie opuszczono flagi na budynkach rządowych do połowy masztów na znak żałoby. Reuters podkreśla, że jest to jeden z najkrwawszych incydentów tego typu, jakie zdarzyły się kiedykolwiek w amerykańskich bazach wojskowych. W maju żołnierz stacjonujący w bazie w Bagdadzie zastrzelił swoich pięciu towarzyszy. Były specjalista FBI ds. profilów psychologicznych Clint Van Zandt powiedział telewizji MSNBC, że Hasan - szkolony, by udzielać żołnierzom pomocy psychiatrycznej - padł prawdopodobnie ofiarą "problemów, które miał leczyć". ZOBACZ RELACJĘ CNN