W uzasadnieniu ława przysięgłych pisze, że dostrzegła w sprawie oskarżonego Saudyjczyka pewne okoliczności łagodzące. Ponadto 10 z 12 sędziów uznało, że egzekucja przysporzyłaby mu, wśród muzułmańskich terrorystów, sławę męczennika. 9 sędziów stwierdziło również, że jego śmierć i tak nie wymaże cierpienia ofiar. Tym samym 24-letni Saudyjczyk został skazany na dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego. Terrorysta przyznał się do zamachu w Nairobi, gdzie zginęło 213 osób - pomógł kierowcy ciężarówki pełnej materiałów wybuchowych dojechać do ambasady i obrzucił strażników petardami, co umożliwiło późniejszą ucieczkę. Sąd na Manhattanie, gdzie wydano wyrok, nie skazał nikogo na śmierć od 47 lat. Wyrok nie jest zaskoczeniem - takiego się spodziewano. Kara śmierci grozi jeszcze jednemu z trzech pozostałych mężczyzn, uznanych winnymi ataku na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii.