- Przerzucenie amunicji do bazy lotniczej Polk zajmie zaledwie dwie godziny od wydania rozkazu - twierdzi przedstawiciel amerykańskiej armii. Premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, jeden z tych przywódców, którzy jako pierwsi zadeklarowali pomoc Amerykanom w ewentualnej operacji odwetowej, dał do zrozumienia, że akcja zbrojna może się rozpocząć w ciągu kilku najbliższych dni. Tymczasem "Los Angeles Times" twierdzi, że operacja przeciwko Osamie bin Ladenowi, głównemu podejrzanemu o zorganizowanie zamachów na Nowy Jork i Waszyngton, już się rozpoczęła. Na razie zbierane są dane wywiadowcze, a elitarne jednostki komandosów rozpoczęły współpracę z siłami afgańskiej opozycji, kontrolującymi północną część kraju. Oddziały komandosów przerzucono prawdopodobnie do baz na terenie Pakistanu w pobliżu przygranicznych miast Quetta i Peshawar. Kolejną odsłoną mogą być - jak twierdzi "Los Angeles Times" - nocne naloty na Kabul i Kandahar. Sytuacja po zamachach w Stanach Zjednoczonych, a także ewentualna akcja odwetowa przeciwko Afganistanowi to główne tematy dzisiejszego posiedzenia ministrów obrony NATO w Brukseli. Tymczasem, jak podało dzisiaj pakistańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Pakistan nie przyłączy się do żadnej wrogiej akcji przeciw Afganistanowi. Rzecznik MSZ Riaz Mohammad Khan oświadczył na konferencji prasowej, że Pakistan nie przygotowuje się do żadnej akcji militarnej przeciw Afganistanowi. - Nie jest to walka przeciwko ludziom albo państwu. To walka z terroryzmem. Pakistan nie może przyłączyć się do żadnej wrogiej akcji przeciw Afganistanowi czy Afgańczykom - powiedział rzecznik. Khan dodał, że władze Pakistanu nie dopuszczą, by kraj ten stał się bezpiecznym miejscem schronienia dla terrorysty Osamy bin Ladena i jego zwolenników, którzy być może będą chcieli uciec z Afganistanu. - Nie mamy żadnych wiadomości o bin Ladenie czy innych przywódcach (jego organizacji) Al-Qaeda (Baza). Nie sądzę, by uważali oni, że znajdą bezpieczne schronienie w Pakistanie - oświadczył Khan.