Aktorka o aresztowaniu napisała na Twitterze. Susan Sarandon wraz z innymi kobietami protestowała przeciwko polityce "zero tolerancji", wprowadzonej przez Donalda Trumpa, która pozwala na oddzielanie na granicy Stanów Zjednoczonych dzieci nielegalnych imigrantów od ich rodzin.W wyniku zarządzenia Trumpa tysiące dzieci przebywają na granicy w specjalnych strefach, przypominających więzienia. Mimo że wiele znanych osób negatywnie wypowiada się o tej polityce, nikogo jeszcze nie spotkały takie konsekwencje jak Sarandon.Po proteście w siedzibie amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości do aresztu trafiło aż 575 kobiet. Wśród nich była 71-letnia aktorka, która znana jest z akcji prospołecznych i otwartej krytyki polityki Trumpa. Zresztą już w trakcie kampanii wyborczej przekonywała, że najlepszym rozwiązaniem dla USA jest wybór kobiety na urząd prezydenta. Jednocześnie nie popierała kandydatury Hillary Clinton.