Ma to się okazać na podstawie exit polls, czyli błyskawicznych sondaży przeprowadzanych wśród wyborców wychodzących z lokali do głosowania, w kluczowych stanach, gdzie szanse są mniej więcej równe. Chodzi tu głównie o stany na wschodnim wybrzeżu i w rejonie Wielkich Jezior, gdzie głosowanie zakończy się w godzinach 19-21 (1-3 nad ranem czasu polskiego), jak Pensylwania, Ohio, Floryda i Wirginia. Exit polls są niekiedy zawodne i poleganie na nich doprowadziło kilkakrotnie do pomyłek. W wyborach w 2000 r. niektóre media przedwcześnie orzekły na ich podstawie zwycięstwo Ala Gore'a nad George'em W.Bushem. W 2004 r. sondaże takie wskazywały początkowo na wygraną Johna Kerry'ego nad Bushem, który ostatecznie wygrał walkę o reelekcję. Wielu polityków i działaczy argumentuje, że przedwczesne podawanie wyników powoduje, że w zachodnich stanach, gdzie wskutek różnicy czasu głosowanie odbywa się później, frekwencja gwałtownie spada, gdy wydaje się, że wybory są już rozstrzygnięte. Tymczasem dochodzą pierwsze informacje o międzypartyjnych sporach w czasie wyborów. W Filadelfii Republikanie skarżą się, że członkowie komisji wyborczej zostali usunięci z kilku lokali do głosowania. W Wirginii organizacje murzyńskie domagały się wydłużenia godzin otwarcia lokali wyborczych, ale sąd się na to nie zgodził.