Sceny grozy rozegrały się w czwartek około godziny 19 (4 czasu polskiego) w słynnym parku Lafayette znajdującym się bezpośrednio przy Białym Domu w Waszyngtonie w USA. Jak informowało BBC - cztery osoby (dwóch mężczyzn i dwie kobiety) znajdowały się w parku podczas gwałtownej burzy. Media podały, że miały one schronić się pod drzewem w pobliżu płotu otaczającego Biały Dom. W pewnym momencie w ich pobliżu uderzył piorun, a cała czwórka została porażona i powalona na ziemię. "Jako, że park znajduje się bezpośrednio przy Białym Domu na miejscu jako piersi pojawili się agenci Secret Service. To oni udzielili pierwszej pomocy poszkodowanym" - podawało BBC. Obrażenia zagrażające życiu Z oświadczenia ratowników wynika, że cała czwórka doznała "krytycznych, zagrażających życiu obrażeń". "Udało nam się szybko pomóc poszkodowanym, a następnie przetransportować ich do okolicznych szpitali" - zaznaczyli ratownicy. Amerykańskie media informowały, że służby starają się ustalić, czy poszkodowani się znali i co robili w parku podczas złej pogody. BBC zaznaczyło, że wcześniej serwisy pogodowe alarmowały o zagrożeniu burzowym w tym regionie. Do podobnego wypadku doszło w drugiej połowie lipca podczas ćwiczeń w centrum wojskowym Fort Gordon w stanie Georgia. Zginął tam jeden z żołnierzy, a dziewięć innych osób zostało rannych.