Decyzję powołującą w tej sprawie wielką ławę przysięgłych podjął niezależny prokurator Robert Ray, następca Kennetha Starra, który w ubiegłym roku prowadził przez wiele miesięcy postępowanie przeciwko prezydentowi, zarzucając mu składanie nieprawdziwych zeznań i utrudnianie śledztwa. Decyzja w sprawie wznowienia postępowania zapadła już przed miesiącem, ale została ogłoszona dopiero teraz, w szczególnej chwili, na zaledwie kilka godzin przed kluczowym przemówieniem wyborczym wiceprezydenta Ala Gore'a, którego oficjalna kandydatura na prezydenta USA została właśnie zatwierdzona na konwencji Partii Demokratycznej w Los Angeles. Decyzja stanowiła prawdopodobnie zaskoczenie dla Białego Domu. Jeden z doradców Gore'a nazwał ją "pięknym prezentem", wręczonym demokratom w ostatnim dniu ich przedwyborczej Konwencji, najważniejszego wydarzenia w życiu partii. Na razie nie wiadomo, jakie cele przyświecają Rayowi, czy chce on po prostu doprowadzić do oficjalnego zamknięcia sprawy, czy też zechce pociągnąć Clintona do odpowiedzialności karnej po upłynięciu z końcem roku jego drugiej i ostatniej kadencji prezydenckiej.