Megan Warfield jest zawodową strażaczką, która na początku października brała udział w zderzeniu wielu samochodów. Doszło do niego w trakcie powrotu z drugiego dnia organizowanego przez nią dorocznego turnieju golfowego ku pamięci jej zmarłego ojca. Mimo że przez ostatnie miesiące pracowała przy biurku zamiast w terenie, zdecydowała się wysiąść z uszkodzonego auta i przystąpić do akcji ratunkowej. Akcja ratunkowa z udziałem ciężarnej strażaczki. "Nie wiem, jak to zrobiłam" Szok związany ze zdarzeniem wywołał u 30-latki skurcze porodowe, ta jednak postanowiła je zignorować, by pomóc innej kobiecie uwięzionej w przewróconym pojeździe. - Zaczęłam wspinać się tam za nią, ale po chwili pomyślałam sobie: "Co robisz? Przecież jesteś w dziewiątym miesiącu!" - mówiła świeżo upieczona matka w programie NBC News. - Skończyło się na tym, że trzymałam ją i uspokajałam, bo nie byłam wtedy pewna jej obrażeń - wyznała. Warfield była niecały tydzień przed terminem rozwiązania, gdy odważnie wyskoczyła z pokiereszowanego pojazdu, by ocenić sytuację na miejscu wypadku do czasu przybycia służb. - Nie wiem, jak to zrobiłam mimo nasilających się skurczów - odpowiedziała w amerykańskiej telewizji na pytanie, jak była w stanie udzielić pomocy i zachować zimną krew. - Musiałam po prostu biegać pod wpływem adrenaliny - wyjaśniła. Gdy emocje związane z braniem udziału w akcji nieco opadły, 30-latka w końcu zaczęła myśleć o swoim stanie. Zgłosiła się do szpitala, by tam oceniono zdrowie jej oraz dziecka. Dzień po tym zdarzeniu wraz ze swoim partnerem powitali na świecie zdrową córkę o imieniu Charlotte. Jest trzecim dzieckiem bohaterskiej strażaczki. Bohaterska mama-strażaczka. Nawet komendant był w szoku Remiza, w której służy Warfield, we wpisie opublikowanym na Facebooku nazwała kobietę "prawdziwym urzędnikiem publicznym". "Ponieważ każdy dobry uczynek powinien zostać odnotowany, chcieliśmy podkreślić heroiczne i bezinteresowne działanie Megan" - dodano. "Gratulacje mamo Megan, dobra robota!" - zakończył swój post strażacki wydział. Komendant straży pożarnej Shannon Stallings cytowany przez "People" przekazał jednej z lokalnych telewizji, że chociaż nie był zaskoczony chęcią niesienia pomocy przez Warfield, oszołomiło go, jak blisko był termin jej porodu. - Nie jest niczym niezwykłym widywać naszych funkcjonariuszy na miejscu zdarzenia - powiedział Stallings. - Ale widok osoby, która pełni obowiązki administracyjne i leży w rozbitym szkle oraz rozlanym oleju, próbując zaopiekować się kimś zaledwie kilka dni przed terminem, to mnie zaskoczyło. Nie widuje się tego codziennie - dodał.