W trzeciej kadencji Bloomberg utracił zaufanie wielu ludzi. Ma najniższe notowania od ośmiu lat. Zazwyczaj popierało go od 55 do 75 proc. nowojorczyków. Teraz tylko przytłaczająca większość mieszkańców Manhattanu, wyraża się o pracy burmistrza z aprobatą. Najmniej popularny jest na Bronksie. Badanie opinii publicznej Quinnipiac University wskazuje także, że zdaniem elektoratu, miliarder Bloomberg, który mieszka na Manhattanie, faworyzuje właśnie tę dzielnicę. Podziela ten pogląd nawet 52 proc. jej mieszkańców. Według rzecznika Bloomberga Stu Loesera, jego szef zawdzięcza niższą popularność niepopularnym cięciom budżetowym. Aby zmniejszyć deficyt Bloomberg postanowił zwolnić z pracy wielu nauczycieli szkół publicznych oraz zamknąć ośrodki dla starszych ludzi. Ofiarą tego padł m.in. polonijny Klub Seniora Jana Pawła II, który już wkrótce ma przestać działać z braku funduszy. - Będzie to dużym ciosem dla Polaków mieszkających na Manhattanie, którzy stracą przede wszystkim tanie posiłki i możliwość spotykania się na różnych zajęciach klubowych. Zawsze jeździliśmy tam na jasełka na które przychodzili nie tylko Polacy, ale też Amerykanie ukraińskiego i włoskiego pochodzenia - wspomina w rozmowie z PAP Janusz Skowron, były pracownik Centrum Polsko-Słowiańskiego do którego należał klub im. Jana Pawła II. - Nie podoba mi się, że Blommberg doprowadził do zmiany przepisów żeby być burmistrzem przez trzecią kadencję - powiedział Paul Rodriguez, którego rodzice przybyli do USA z Ameryki Łacińskiej. Jak zaznaczył, nie spełniły się obietnice miliardera, że potrafi uchronić miasto przed skutkami kryzysu. "Nie dziwię się, że ludzie go już nie lubią" - dodał. Jak jednak przypominają stronnicy Bloomberga, w roku 2003 kiedy przeforsował zakaz palenia w restauracjach i barach, jego popularność początkowo także zmalała, później jednak zyskał za to duże uznanie.