Jak przyznaje departament obrony, ataki przy użyciu tzw. inteligentnych pocisków w niektórych przypadkach zawiodły. O ile bomby skierowane na centra dowodzenia dosięgły celu, spowodowały zniszczenia lub poważne uszkodzenia budynków, o tyle pociski, które miały zniszczyć radary okazały się nieskuteczne. Nawet połowa nie trafiła tam, gdzie zamierzano. Chodzi o bomby AGM-154 zrzucane z samolotów Hornet sterowane przy pomocy satelitarnego systemu ustalania położenia GPS. Miały trafiać z dokładnością paru metrów, podczas gdy w rzeczywistości mijały cel nawet o kilkaset metrów. Co ciekawe, wszystkie mniej więcej o tyle samo. Nie wiadomo jeszcze, czy zawiniło oprogramowanie, sprzęt czy wprowadzono błędne dane. Śledztwo trwa. Zdaniem wysokiego anonimowego urzędnika Pentagonu, na razie nie planuje się ponowienia akcji. Wyraźnie inaczej niż w przypadku radarów cele polityczne zostały osiągnięte.