Przed konsulatem rosyjskim na 93 Ulicy, w pobliżu Central Parku na Manhattanie, demonstranci wznosili okrzyki wzywające do utrzymania integralności Ukrainy. "Zachód i Wschód razem" - skandowali i śpiewali ukraińskie pieśni patriotyczne. Bohaterów - ofiary Majdanu uczcili minutą ciszy. W przemówieniach do zebranych, pośród których byli też Rosjanie, wzywano Europejczyków do demonstrowania poparcia dla Ukrainy. "My Polacy myśleliśmy, że w roku 1989 całkiem obaliliśmy komunizm; jak bardzo się pomyliliśmy. Komunizm obalają teraz Ukraińcy na Majdanie, na Krymie, w całej Ukrainie" - mówił Witold Rosowski szef oddziału nowojorskiego grupy Solidarni 2010. Jeden z rosyjskich mówców dziękował Ukraińcom za ich postawę. Podkreślił też, że ich walka rokuje nadzieje na podobne przeobrażenia w Rosji. Manifestacja rozpoczęła się w Bryant Park na Manhattanie oraz jednocześnie przed gmachem stałego przedstawiciela Rosji przy ONZ. Obydwie grupy przemaszerowały później przez Times Square, elegancką arterią Nowego Jorku Madison Avenue, do konsulatu rosyjskiego. W tłumie widać było flagi ukraińskie i przyniesione przez aktywistów z sympatyzujących z nimi krajów, a także ikony ze świętymi. Pojawiła się też opona, która na Majdanie stała się symbolem walki i oporu. Zainteresowanie protestem wyrażali też nowojorscy przechodnie. "Nie dla wojny na Ukrainie", "Putin, ręce precz od Ukrainy", "Powstrzymać rosyjską agresję", "Ukraino, jesteśmy z tobą", "Bohaterowie nigdy nie umierają" - głosiły m.in. napisy na plakatach i transparentach. "Jesteśmy wdzięczni USA za zdecydowane stanowisko w sprawie sytuacji krymskiej i domagamy się, aby amerykański rząd pozostał gwarantem bezpieczeństwa i suwerenności Ukrainy zgodnie z Memorandum Budapesztańskim" - powiedziała PAP Lyuba Shipovich założycielka "RAZOM", organizacji pozarządowej skupiającej się głównie na pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Na mocy Memorandum Budapesztańskiego Stany Zjednoczone, Rosja i Wielka Brytania zostały gwarantami bezpieczeństwa Ukrainy po przystąpieniu tego kraju do traktatu o nierozprzestrzenianiu broni nuklearnej w grudniu 1994 r. Głębokie zaniepokojenie inwazją Rosji na Krym wyraził ukraińsko-amerykański pisarz, poeta krytyk literacki i były wykładowca uniwersytetu Columbia Yuryj Tarnawsky. "Urodziłem się tam i chociaż mieszkałem większość swojego życia poza jej granicami - w Polsce, Niemczech i USA - nigdy tak naprawdę nie przestałem być Ukraińcem. Walczyliśmy od około 800 lat, od czasu inwazji Mongołów, o naszą niezależność i to jest niesamowicie bolesne widząc jak nasza wolność wyślizguje się nam rąk" - powiedział PAP. Zdaniem Tarnawsky'ego, który jest członkiem prestiżowego stowarzyszenia awangardowych pisarzy amerykańskich, Fiction Collecive, Ukraina ma szansę na pełne zwycięstwo jeśli otrzyma pomoc z Zachodu. Wzywał do izolacji polityczno-gospodarczej Rosji. "Rosja musi być wyrzucona z grupy G8 a sankcje gospodarcze muszą zostać nałożone natychmiast. Zachód musi przestać kupować gaz i ropę z Rosji" - postulował pisarz. Na nowojorskiej demonstracji znaleźli się także Ukraińcy przebywający w Ameryce tymczasowo. "Zmiana sytuacji na Ukrainie jest dla nas bardzo bolesna. Po trzech miesiącach walki z brutalną i skorumpowaną dyktaturą Janukowycza, zaczęliśmy wierzyć w lepszą przyszłość. Niestety, teraz Ukraina stoi w obliczu jeszcze większego niebezpieczeństwa - próby okupacji jej przez Putina" - powiedziała PAP Liudmyla Lompas z Kijowa, stypendystka Fulbrighta na Uniwersytecie Delaware. Jak twierdzą ukraińscy organizatorzy demonstracji, pośród jej rosyjskich uczestników był Pavel Ivlev, polityczny uchodźca i jeden z adwokatów rosyjskiego milionera i dysydenta Michaiła Chodorkowskiego. Zdaniem innego, pragnącego zachować anonimowość Rosjanina, który dołączył się do protestu, jego kraj powinien się pożegnać z imperialistycznymi ideami. "Musimy żyć w pokoju z naszymi sąsiadami" - przekonywał. Według szacunków organizatorów w demonstracji wzięło udział między 1500 a 2000 osób.