Rzecz dotyczy pierwszej konferencji prasowej rzecznika Donalda Trumpa - Seana Spicera. Spicer rozpoczął urzędowanie od krytyki mediów za relacjonowanie zaprzysiężenia nowego prezydenta. Sekretarz prasowy Donalda Trumpa wygłosił przy okazji kilka stwierdzeń, które zostały ocenione, m.in. przez czołowe agencja prasowe, za nieprawdziwie. Spicer mówił m.in.: "Inauguracja prezydentury Donalda Trumpa przyciągnęła największą widownię w historii tej uroczystości. Koniec, kropka". Jednak zdjęcia z lotu ptaka wyraźnie pokazują, że znacznie większe tłumy pojawiły się w 2009 roku, podczas inauguracji prezydentury Baracka Obamy. Rzecznik Trumpa powiedział, że "po raz pierwszy w historii" użyto specjalnych płyt chroniących trawę, co wpłynęło na odbiór zdjęć z uroczystości. Internauci szybko jednak zweryfikowali to twierdzenie, publikując zdjęcia takich właśnie płyt użytych w 2013 roku. Sean Spicer oznajmił, że z waszyngtońskiego metra korzystano 20 stycznia częściej niż podczas drugiego zaprzysiężenia Baracka Obamy w 2013 roku. Tymczasem dane opublikowane przez metro, o które zwróciła się m.in. gazeta "The Washington Post", wskazują, że było dokładnie na odwrót: podczas inauguracji prezydentury Trumpa w systemie odnotowano 571 tys. podróży, a w 2013 roku 782 tys. (z kolei w 2009 r. - 1,1 mln). W sprawie stwierdzeń sekretarza prasowego prezenter NBC Chuck Todd "maglował" Kellyanne Conway, bliską doradczynię Donalda Trumpa, kluczową postać podczas kampanii wyborczej. "Ty mówisz, że to nieprawda. A ja mówię, że nasz sekretarz prasowy przedstawił po prostu alternatywne fakty" - stwierdziła Conway. "Alternatywne fakty to nie fakty, to kłamstwa" - ripostował dziennikarz. "Twoja praca nie polega na ocenianiu słów naszego sekretarza prasowego czy naszego prezydenta. To nie jest twoja praca" - pouczyła Todda Conway.