Telewizja w raporcie cytuje m.in. europejskich dyplomatów, do których USA zwróciły się w ostatnich dniach, zwracając uwagę na powagę sytuacji. Rosyjska inwazja na Ukrainę - Administracja jest bardzo, bardzo zaniepokojona - najbardziej zaniepokojona w stosunku do Rosji od bardzo, bardzo długiego czasu - powiedział jeden cytowany przez CNN dyplomata. - Nie bagatelizowałbym tego. To jest z ich strony wielka akcja, by podnieść świadomość na ten temat - dodał. Według innego cytowanego źródła obawy związane z ruchami wojsk rosyjskich - określanymi jako bezprecedensowe - są "dość konkretne". O poważnych obawach powiedział telewizji również przedstawiciel Departamentu Stanu, który dodał, że wykluczenie wznowionej rosyjskiej inwazji na Ukrainę byłoby "głupotą". CNN podał, że właśnie sytuacja pod granicą z Ukrainą była głównym powodem wizyty w Moskwie 2-3 listopada szefa Centralnej Agencji Wywiadowczej Billa Burnsa, który spotkał się z dyrektorem Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołajem Patruszewem oraz szefem Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Siergiejem Naryszkinem. Celem rozmów miało być "ostrzeżenie Kremla, że USA blisko obserwują koncentrację wojsk w pobliżu ukraińskiej granicy oraz próba ustalenia motywacji działań Rosji". Dyrektor amerykańskiej służby miał też poruszyć temat używania przez Rosję energii jako broni wobec Europy. USA bacznie się przygląda Burns miał również odbyć rozmowę telefoniczną z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Jeden z doradców Zełenskiego miał powiedzieć CNN, że rosyjskie działania połączone z szantażem energetycznym "sugerują bardziej agresywną postawę Rosji". W środę na temat rosyjskich ruchów wypowiedział się przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Mark Milley, który oznajmił, że USA bacznie przyglądają się rozwojowi sytuacji, jednak za wcześnie jest na wyciąganie jednoznacznych wniosków.