Ponad 50 strażaków przez cztery godziny opanowywało ogień.Jak poinformowała szefowa lokalnej straży pożarnej Teresa Deloach-Reed, strażacy wciąż ustalają, jak doszło do zdarzenia. Deloach-Reed zaznaczyła, że mimo pojawienia się ognia nie aktywowały się żadne czujniki dymu, a budynek nie był wyposażony w automatyczne systemy gaśnicze. W dwupiętrowym obiekcie, który określa ona jako "wielki", zawalił się dach, co utrudnia pracę służb starających się wydobyć ofiary spod gruzów. Na razie "duża część budynku w ogóle nie została przeszukana - powiedziała Deloach-Reed podczas briefingu. - Mamy nadzieję, że liczba (ofiar) zatrzyma się na dziewięciu i nie będzie ich więcej". Na razie nie wiadomo dokładnie, ile osób przebywało w budynku w chwili zdarzenia. Według lokalnych mediów miało tam być ponad 50 osób, z kolei agencja AFP pisze o 70. W sobotę w dawnym magazynie, wykorzystywanym obecnie jako klub nocny i miejsce wystaw artystycznych, odbywał się występ grającej muzykę elektroniczną grupy Golden Donna. W wydarzeniu utworzonym z tej okazji na Facebooku udział zadeklarowało ponad 170 osób.