Lazar, którego Rumunia wydała Amerykanom, przyznał się w maju przed sądem federalnym w Alexandrii w stanie Wirginia do postawionych mu zarzutów, w tym włamań do komputerów i kradzieży tożsamości. W latach 2012-2014 włamał się m.in. do skrzynek mailowych siostry b. prezydenta George'a W. Busha, b. sekretarza stanu Colina Powella, a także, w marcu 2013 r., do skrzynki Sidneya Blumenthala - zaufanego Clinton. Opublikował online maile wysyłane przez Blumenthala do Clinton na jej prywatny adres mailowy i sprawa ta stała się elementem śledztwa w sprawie wykorzystywania przez nią prywatnego serwera mailowego. W wywiadach dla mediów Lazar utrzymywał, że włamał się także do prywatnego serwera Clinton w jej domu w Chappaqua w stanie Nowy Jork. Amerykańskie organy ścigania nie dały temu jednak wiary. Na początku lipca dyrektor FBI James Comey ogłosił zakończenie śledztwa dotyczącego prywatnej skrzynki mailowej obecnej kandydatki Demokratów na prezydenta. Biuro nie zaleciło wówczas ścigania Clinton przez wymiar sprawiedliwości. Zdaniem FBI nie ma żadnego dowodu na to, że Clinton albo jej współpracownicy zamierzali złamać prawo. FBI prowadziła przez rok dochodzenie, czy używanie przez Clinton prywatnej skrzynki i serwera do celów służbowych w czasie, gdy była sekretarzem stanu (2009-2013), naraziło na szwank tajemnice państwowe. Clinton przyznała w kampanii, że to co robiła było błędem, i przeprosiła. Podkreślała też, że nie złamała prawa. Jednak później wewnętrzne rządowe dochodzenie ujawniło, że wiele wysłanych przez nią maili zawierało poufne informacje. Sprawa prywatnego serwera Clinton jest wykorzystywana w kampanii wyborczej przez kandydata Republikanów Donalda Trumpa.