Wnioskodawcy stwierdzili w pozwie, że rozporządzenie wydane przez Obamę w ub. miesiącu, które może uchronić przed groźbą deportacji miliony przebywających w USA nielegalnych imigrantów, stanowi pogwałcenie konstytucyjnych ograniczeń władzy prezydenta. Pozew przeciwko prezydentowi wniesiono z inicjatywy władz Teksasu. Przyłączyły się do nich m. in. władze Alabamy, Idaho, Missisipi, Utah i Karoliny Północnej. Abbott, który jest Republikaninem i gubernator-elekt Teksasu oświadczyli, że powodom chodzi o to aby sąd uznał rozporządzenie Obamy za nielegalne. "Prezydent uchylił się od jego obowiązku skrupulatnego przestrzegania prawa uchwalonego przez Kongres i próbuje zrewidować ustawodawstwo imigracyjne, do czego nie ma prawa" - powiedział Abbott. Dodał, że Teksas, jako stan graniczny ponosi koszty idące w miliony dolarów w związku z nielegalną imigracją z sąsiedniego Meksyku. Niezależnie od tej inicjatywy, część konserwatywnych Republikanów w Kongresie zamierza utrącić rozporządzenie Obamy, uzależniając od jego odrzucenia uchwalenie prowizorium budżetowego na najbliższe miesiące. Biały Dom opublikował oświadczenie, w którym utrzymuje, że rozporządzenie prezydenta leży w zakresie jego uprawnień a jedynym rozwiązaniem całej sprawy jest uchwalenie przez Kongres całościowej reformy prawa imigracyjnego. Rozporządzenie Obamy przewiduje możliwość legalizacji pobytu w USA ok. 4,7 mln (na ogólną liczbę ok. 11 mln) nielegalnych imigrantów pod kilkoma warunkami, m. in. posiadaniem urodzonych w USA dzieci.