Do zdarzenia doszło w Salt Lake City w stanie Utah w USA. Matka chłopca z zespołem Aspergera wezwała do domu specjalny zespół policji, bo nie mogła sobie poradzić z kolejnym załamaniem nerwowym syna. Po przyjeździe na miejsce, policjanci specjalizujący się w tego typu interwencjach, polecili matce chłopca zostać na zewnątrz, a sami weszli do środka. Po kilku minutach kobieta usłyszała z domu komendę "na ziemię", a następnie kilka strzałów. W domu nie znaleziono broni Chłopiec przeżył, ale w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala. Miał m.in. rany postrzałowe ramienia i brzucha. Kule przeszły przez jelita i pęcherz. Brat 13-latka poinformował w sobotę 5 września na Twitterze, że jego stan jest stabilny. W domu, w którym mieszka rodzina, nie znaleziono broni. Matka chłopca ma żal do stróżów prawa za to, jak obeszli się z jej autystycznym synem. - Dlaczego go po prostu nie obezwładnili? Mogli też użyć gumowych kul. Wzywasz policjantów, ponieważ liczysz na to, że będą w stanie załagodzić konflikt. To było tylko dziecko z problemami psychicznymi - powiedziała kobieta w rozmowie z KUTV.