O sprawie informuje "The Times". Javier lub, jak piszą hiszpańskie media, dziecko-cud urodził się dzięki wyselekcjonowaniu embrionów. Ma pomóc w uratowaniu życia swojego 6-letniego brata Andresa, który od urodzenia cierpi na anemię. Chłopiec wymaga ciągłych transfuzji krwi i jeśli nie zostanie wyleczony, umrze z powodu problemów z sercem zanim osiągnie 35. rok życia. Lekarze mają nadzieję, że materiał pobrany z pępowiny Javiera umożliwi jego powrót do zdrowia. Jednak metoda, dzięki której dziecko-lekarstwo przyszło na świat, wywołała natychmiastowy protest środowisk Kościoła katolickiego i organizacji "pro-life". Podkreślają one, że podczas badań embrionów wiele potencjalnych istnień ludzkich zostaje "uśmierconych", ponieważ nie spełniają one wymogów stawianych im przez lekarzy. W przypadku Javiera medycy badając embriony musieli mieć pewność, że nie będą miały one genetycznej wady, która wywołała u Andresa anemię. W proteście przeciw selekcjonowaniu embrionów Konferencja Episkopatu Hiszpanii wydała oświadczenie, w którym zdecydowanie stwierdzono: "Nie można zabić jednego człowieka, by uratować innego". Hierarchowie napisali również: "Poddanie ludzkiego życia kryterium czystej skuteczności technicznej oznacza zredukowanie godności osoby do zwykłej kategorii użyteczności. W wyniku tego kryterium pozostałemu rodzeństwu odebrano prawo do życia". Manuel Cruz, dyrektor Fundacji na rzecz Życia, powiedział natomiast, że powstanie nowego życia to zawsze dobra wiadomość, ale "metoda, dzięki której na świat przyszedł Javier, jest uwłaczająca dla istnień ludzkich, ponieważ są one selekcjonowane niczym rzeczy".