Jan Paweł II oglądał transmisję z Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum w swojej prywatnej kaplicy w Pałacu Apostolskim. Zainstalowane tam kamery pokazały papieża siedzącego w fotelu. Drodze Krzyżowej przewodniczył papieski wikariusz dla diecezji rzymskiej, kardynał Camillo Ruini. Krzyż nieśli między innymi Włosi, albańscy imigranci, dwaj franciszkanie z Ziemi Świętej, mieszkanki Korei Południowej i Sri Lanki oraz młody Sudańczyk. Udział w uroczystości dwóch cierpiących na chorobę Parkinsona Włochów jest wyrazem solidarności z papieżem. Przed Koloseum jak co roku zgromadziły się dziesiątki tysięcy wiernych. W przesłaniu skierowanym do uczestników Drogi Krzyżowej w Wielki Piątek Jan Paweł II napisał, że miejsce, w którym ona się odbywa, budzi w nim wiele wspomnień i emocji. Przypominając mękę Chrystusa na krzyżu papież wyznał: "Ja również ofiarowuję moje cierpienia, aby mógł zrealizować się plan Boży, a Jego słowo dotarło między ludzi. Wyrażam bliskość z tymi wszystkimi , którzy doświadczają teraz cierpienia. Modlę się za każdego". Wielki Piątek to w Kościele Katolickim dzień, w którym nie odprawia się mszy świętej. W bazylice świętego Piotra odprawiona została Liturgia Męki Pańskiej. Przewodniczył jej w zastępstwie chorego papieża kardynał James Francis Stafford. Jak co roku niezwykle interesujące kazanie, pełne odniesień do aktualnych dyskusji, wygłosił kaznodzieja Domu Papieskiego ojciec Raniero Cantalamessa. Choć nie wymienił ani tytułu książki "Kod Leonarda da Vinci", ani nazwiska jej autora Dana Browna, można być pewnym, że to ją miał na myśli mówiąc o powieściach, w których manipuluje się postacią Chrystusa. Po raz pierwszy od początku swego pontyfikatu Jan Paweł II nie wziął udziału w Liturgii Męki Pańskiej w bazylice watykańskiej, a kazania ojca Cantalamessy wysłuchał za pośrednictwem telewizji. Uczestnicy mszy modlili się o zdrowie dla papieża i to, by jak najdłużej mógł pełnić swą posługę. Dziesięć dni po ostrych słowach krytyki pod adresem bijącej na świecie rekordy popularności książki Browna, jakie wygłosił arcybiskup Genui kardynał Tarcisio Bertone, w Wielki Piątek tego typu literaturę potępił znany z krasomówstwa kaznodzieja Domu Papieskiego. Ojciec Cantalamessa wyraził ubolewanie, że "w nieznanej dotąd formie uruchomiony został perwersyjny mechanizm przeciwko Chrystusowi". - Nieustannie pojawiają się powieści i widowiska, w których dowolnie manipuluje się postacią Chrystusa na podstawie nierealnych i nieistniejących dokumentów oraz odkryć. Staje się to modą, gatunkiem literackim - powiedział zakonnik. Dodał, że "nasza epoka, mająca obsesję na punkcie seksu, nie potrafi wyobrazić sobie Jezusa inaczej niż prekursora gejów lub kogoś, kto głosi, że zbawienie przychodzi ze związku z pierwiastkiem kobiecym". Jako przykład takiej manipulacji podał literacką opowieść o małżeństwie Jezusa z Marią Magdaleną i zapoczątkowanej rzekomo przez nich dynastii, co jest najwyraźniejszym odniesieniem do najgłośniejszej ostatnio na świecie, sprzedanej w 25 milionach egzemplarzy książki "Kod Leonarda da Vinci". Tego typu książki kaznodzieja Domu Papieskiego nazwał "literackim pasożytnictwem". Wyraził następnie oburzenie, że protesty wiernych traktuje się jako przykłady nietolerancji i żądania wprowadzenia cenzury. Z ubolewaniem ojciec Cantalamessa mówił o tym, że sukces takich opowieści, traktowanych jako prawdziwe, to dowód na to, że "człowiek, który już nie wierzy w Boga, jest gotowy uwierzyć we wszystko". Na zakończenie kazania zakonnik złożył życzenia papieżowi mówiąc: "Wróć do nas szybko, Ojcze Święty. Wielkanoc bez Ciebie jest mniej Wielkanocą".